Przejdź do głównej zawartości

Doktórka od familoków - Magdalena Majcher




Najpewniej powtórzę się w swoich pochwałach, ale Magdalena Majcher jest absolutną mistrzynią w swoim fachu. W genialny sposób tworzy powieści na podstawie prawdziwych wydarzeń, przedstawiając te pełne emocji. I tak było tym razem: jej najnowszy tytuł „Doktórka od familoków” nie pozostawia złudzeń, że Majcher potrafi pisać zwykłe historie o niezwykłych ludziach.

Jolanta Wadowska-Król jest pediatrą w szopienickiej przychodni, całkowicie oddając się pracy i swoim małym pacjentom. Mieszkające w okolicznych familokach dzieci są wyraźnie mniejsze, gorzej rozwinięte od swoich rówieśników w innych częściach miasta. Początkowo wydaje się, że przyczyną jest zły status materialny mieszkańców jednej z dzielnic Katowic. Po rozmowie z cenioną profesor pediatrii, Jolanta zaczyna podejrzewać, że problemy z rozwojem szopienickich dzieci leżą zupełnie gdzie indziej. Rozpoczyna na własną rękę badania, robi to jednak w ścisłej tajemnicy, ponieważ odkrywane powoli fakty mogą nie spodobać się władzom PRL.

Historia przedstawiana jest z dwóch perspektyw - Jolanty oraz Heleny, matki i mieszkanki Szopienic. Rozdziały poświęcone doktor Wadowskiej-Król są niemalże dokładnym odzwierciedleniem prawdziwych wydarzeń, o czym wspomina sama autorka. Wszystkie daty i nazwiska, pojawiające się w tych rozdziałach, są oparte na wspomnieniach Jolanty, która sama prosiła o wierne oddanie tamtych wydarzeń. Dzięki temu dostajemy pełen obraz, jak wyglądała „od środka” historia „śląskiego Czarnobyla”. Rozdziały z perspektywy Heleny to tak naprawdę opowieść oparta na wielu historiach „ołowianych rodzin”, mieszkających w familokach przy ówczesnej hucie ołowiu w Szopienicach, dzielnicy Katowic. 

Opowieść przedstawiana z perspektywy Jolanty to historia niesamowitej kobiety, zupełnie oddanej pracy i chcącej nieść pomoc, bez względu na konsekwencje, które mogą ją spotkać. Wadowska-Król martwiąc się o swoich małych pacjentów, chcąc zapewnić im choć w połowie tak dobre predyspozycje do dalszego życia, jakie bez wątpienia mieli ich rówieśnicy z innych dzielnic Katowic, postanawia działać i walczyć o ich lepszą przyszłość. Podejmuje się badań, dosłownie harując od rana do nocy, nie dbając o sen czy swoje własne potrzeby, byleby tylko w jak najkrótszym czasie pomóc jak największej liczbie dzieci. Walczy dla nich nie tylko o pobyty w szpitalach, ale także o wyjazdy do sanatoriów, aż w końcu o możliwość zmienienia mieszkań z dala od huty dla całych rodzin. To obraz kobiety, która naprawdę nie patrzyła na konsekwencje, a te mogły spotkać ją naprawdę srogie, parząc na to, że ówczesne władze mogły odebrać jej działania, jako szkodliwe dla systemu i sprzeciwianie się władzy. Do tego kobieta była (i nadal pozostaje) zupełnie skromna i nie dostrzega, jak wiele dobrego przyniosły jej działania - uważa, że tylko wykonywała swoją pracę. Nie jest jednak tajemnicą, że wielu na jej miejscu nie zrobiłoby zupełnie nic, aby polepszyć byt dzieci mieszkających w sąsiedztwie huty.

Natomiast historia przedstawiana z perspektywy Heleny, to obraz typowej matki, która w tamtych czasach dbała o rodzinę i dom. To przedstawienie życia w familokach, w biedzie,  dosłownie od wypłaty, do wypłaty. Wyłania się obraz tego, z jakimi problemami musiały się borykać takie rodziny jeszcze zanim zaczęło się badanie dzieci na szeroką skalę. Działania Jolanty Wadowskiej-Król nieco otworzyły matkom oczy na to, że ich dzieci nie są po prostu „głąbami” czy „leniami”, a ich problemy wynikają z powolnego podtruwania ich przez hutę, która jedocześnie była jedyną żywicielką wielu rodzin. I tak, jak zaznaczyła autorka, tak właśnie odbiera się te rozdziały - opowieść o rodzinie Kościelniaków, mogłaby być równocześnie powieścią tysiąca innych rodzin, żyjących w tamtych czasach w Szopienicach. I chociaż ta część została dużo bardziej sfabularyzowana, można przypuszczać, że niewiele autorka rozminęła się z rzeczywistością.

„Doktórka od familoków” to naprawdę ciekawa opowieść o tragicznych wydarzeniach, z których tak naprawdę mało kto zdawał sobie sprawę w tamtych czasach. Na pewno będzie to świetna lektura dla osób w jakiś sposób związanych z Katowicami. Osobiście studiowałam w Katowicach, mieszkam całkiem niedaleko, stąd też bardzo ciekawiła mnie cała historia. Niemniej, polecam ją osobom z każdego zakątka Polski - bardzo ciekawy obraz życia, funkcjonowania różnych klas społecznych w latach siedemdziesiątych. 



Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem W.A.B.

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zła krew - Maciej Rożen

Świetnie oddany klimat małego miasta lat dziewięćdziesiątych, silna postać kobieca i zawiłe śledztwo, które będzie musiało toczyć się nieoficjalnym torem. Maciej Rożen oddał w ręce czytelnika kawał naprawdę dobrego kryminału. W lesie znaleziono brutalnie okaleczone ciało dziewczyny, która okazuje się córką szefa miejscowego zakładu chemicznego, tak naprawdę rządzącego całym miastem. Wydawać by się mogło, że ktoś bierze odwet za utratę pracy, szybko jednak okazuje się, że ta śmierć może mieć drugie dno. Niedługo potem śledczy dostają informację o kolejnym bestialskim morderstwie, a całe miasteczko ogarnie chęć wymierzenia sprawiedliwości. Podkomisarz Ada Heldisz będzie musiała stawić czoło zabójcy, rozwścieczonym mieszkańcom, ale także dopadających ją w najmniej odpowiednich momentach atakach paniki. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem „Złej krwi”. Przede wszystkim napisana jest świetnym językiem, dzięki czemu łatwo zanurzyć się w opowieści i trudno jest oderwać od niej swoje myśli.

Kawiarnia pod Pełnym Księżycem - Mai Mochizuki

„Kawiarnia pod Pełnym Księżycem” to krótka, urzekająca i urocza historia, która zabierze Was w magiczną podróż pełną niecodziennych sytuacji i... kocich kelnerów! Książka opowiada historię kilku z pozoru różnych osób. Ale oprócz wizyty w kawiarni pod Pełnym Księżycem łączy ich także poszukiwanie szczęścia i jakiegoś rodzaju utrapienie, którego nie są w stanie rozwiązać. Magiczna kawiarnia prowadzona jest przez koty, które przynoszą ukojenie poranionym duszom. „Kawiarnia pod Pełnym Księżycem” to wspaniała, powolna opowieść o zwykłych ludziach, którzy na swojej drodze spotkali pewne przeciwności, zadry z przeszłości. Mieli jednak wystarczająco szczęścia trafić do niezwykłej kawiarni, w której mogli liczyć nie tylko na indywidualnie dopasowane do nich desery i napoje, ale także na głębokie rozmowy z pracującymi tam kelnerami, którzy chętnie przedstawili im także horoskopy, zupełnie inne od tych, jakie do tej pory znali. To na pewno niecodzienna książka, w której realizm magiczny miesza si

19 stopni - Millie Bobby Brown

Z wielką chęcią sięgam po historie osadzone w wojennej rzeczywistości. Takie lektury czasem nie są proste, ale dostarczają naprawdę mnóstwo wspaniałych emocji. I tak było również w przypadku książki „19 stopni”, która złamała mi serce niezliczoną ilość razy! Nellie Morrison, mieszka we wschodniej dzielnicy Londynu, gdzie mimo okoliczności, w jakich przyszło jej żyć, prowadzi w miarę szczęśliwe życie z kochającą rodziną, oddanymi przyjaciółmi i ciekawą pracą. Całą tą sielankowość burzą nieustanne niemieckie bombardowania, które niszczą miasto, pozbawiają życia wielu ludzi i zmuszają do ciągłego ukrywania się w schronach. Pewnego dnia, przez splot różnych wydarzeń, Nellie poznaje Raya, amerykańskiego pilota, któremu od razu wpada w oko. Jednak marzenia o wspólnej, szczęśliwej przyszłości po zakończeniu wojny szybko okazują się trudne do osiągnięcia. Jak wiele wojna odbierze Nellie? Czytanie o radzeniu sobie w obliczu ciągłych nalotów i niepewności, czy następnego dnia otworzy się oczy, j