Jeżeli ktokolwiek myślał, że pomysły Jacka Galińskiego na fabułę ma już rozpracowane, a Zofia Wilkońska już nie może niczym zaskoczyć, to Galiński mówi: „No to patrz” i wyprowadza ostateczny cios w „Koniec się pani nie udał”. Rezolutna staruszka nie traci swojego wigoru nawet „na tamtym świecie”. W pomieszczeniu, które może być tylko czyśćcem, Zofia odpowiada na kilka zupełnie niecodziennych pytań i ustawia się w kolejce do wyjścia. Niefortunny zbieg wydarzeń sprawia, że Wilkońska zamienia bilety i trafia do miejsca, w którym nie powinna się znaleźć. Sprytnie jednak odnajduje się w środowisku i w doborowym towarzystwie zaczyna pracę w zespole produkującym dobre uczynki. Jak to jednak na Zofię przystało, gdzie się nie pojawi, tam tworzą się także kłopoty. Razem z Jaruzelskim, przy wsparciu Jezusa, będzie próbowała zmienić wydarzenia na ziemi. „Koniec się pani nie udał” to przede wszystkim pełna absurdu i świetnego humoru książka. W tej części dzieją się takie rzeczy, których nie wymyś