Przejdź do głównej zawartości

Smutek i rozkosz - Meg Mason


Książka „Smutek i rozkosz” zaciekawiła mnie opisem, a opinie na portalu Goodreads dotyczące oryginału tylko jeszcze bardziej zachęciły do sięgnięcia nią. Absolutnie nie żałuje skuszenia się na nią i jestem wręcz wdzięczna za to, że mogłam ją przeczytać. Właśnie tego typu książki wywołują we mnie najwięcej emocji. 

Martha cierpi. Różne sytuacje wpływają na jej stan, a jej reakcje są często skrajne. W międzyczasie stara się odnaleźć nić porozumienia z ojcem, nienawidzić matkę mniej, nie pokłócić się z siostrą, a przy okazji dwukrotnie wychodzi za mąż. Nikt jednak tak naprawdę nie próbuje zrozumieć jej zachowania, a jedyne rady, na jakie może liczyć, to „weź się w garść”. Ukojenie przynosi jej dopiero przypadkowo odwiedzony lekarz, który jako pierwszy stawia jej prawidłową diagnozę, a przepisane przez niego leki, w końcu przynoszą ulgę. 

Na tylnej okładce możemy przeczytać: „To jest opowieść o Marcie. Ale mogłaby być o każdym z nas”. W tych dwóch zdaniach kryje się tak naprawdę całe piękno tej powieści. Uwielbiam tego typu historie, które po płaszczem jakiejś fabuły kryją w sobie historie, w których czytelnik może odnaleźć siebie. Taką historię można odebrać na tylko sobie znanej płaszczyźnie, wyciągnąć z niej dokładnie tyle, ile w danym momencie się potrzebuje. A jednocześnie historia Marthy wywołuje w czytelniku tak wiele różnych emocji, że kiedy skończy się tę powieść, nie wiadomo co ze sobą zrobić. „Smutek i rozkosz” jest dokładnie taka, jaką opisuję tytuł - smutna i rozkoszna. Kryje się w niej ogrom cierpienia, przeplatany takim humorem, który najbardziej lubię. Łączenie różnorodnych emocji przychodzi autorce naturalnie i wyszło naprawdę świetnie, subtelnie, z umiarem. Tę książkę tak naprawdę się chłonie, całym sobą, wraz z wszelkimi troskami i radościami.

Książka Meg Mason porusza bardzo ważny temat chorób psychicznych, które bardzo często obecne są w naszym życiu i, na szczęście, są coraz bardziej normalizowane, coraz częściej ludzie o nich rozmawiają i nie wstydzą się korzystać z pomocy specjalistów. Być może ta historia okaże się dla osób zmagających się z chorobą swoistym ukojeniem, zrozumieniem, poczuciem nie bycia wyobcowanym. Przy czym ta książka ma również drugie dno - pokazuje brak zrozumienia przez bliskich, ogromne osamotnienie, aż w końcu poczucie winy w związku z chorobą, skąd krótka droga do myślenia o sobie, jak o wariacie. 

Mimo wielu przykrych doświadczeń, ta historia to także opowieść o ogromnej sile człowieka. Kiedy wszystko sypie się na głowę, złe myśli przytłaczają i nigdzie nie można znaleźć pomocy, ostatecznie jednak człowiek jest w stanie wyrwać się z rąk niepowodzeń i odbić się od dna. I chciałabym, aby to tutaj wybrzmiało - mimo wszystko jest to opowieść podnosząca na duchu. Jasne, dużo tu o bólu, smutku, niepowodzeniach i wściekłości, ale jednocześnie łatwo wyczuć tę nadzieję, która płynie z historii i pokazuje, że nigdy nie jest tak źle, jakby nam się mogło wydawać. 

Nie mogę nie wspomnieć o podobieństwie do książek Sally Rooney - co zresztą nawet wydawca zaznacza na okładce książki oznajmiając, że „Smutek i rozkosz” to „literackie wydarzenie dla fanów <<Normalnych ludzi>>”. I jako fanka pióra Rooney muszę przyznać, że te obie książki faktycznie są do siebie podobne, niemniej to nadal trochę różna literatura. Wydaje mi się też, że książka Mason jest jednak trochę bardziej przystępna, mniej specyficzna, przez co pewnie odnajdzie uznanie u większej liczby osób. Więc jeżeli książki Rooney nie przypadły Wam do gustu, jest szansa, że „Smutek i rozkosz” Wam się spodoba. Jeżeli chodzi o podobieństwa, myśle że ta książka spodoba się także fanom książek typu „Dorośli” Marie Aubert. 

Warto również docenić fakt, że kiedy główna bohaterka dostaje diagnoza od lekarza, choroba nie jest podana z nazwy, zastąpiono ją po prostu dwoma myślnikami. Jasne, jeżeli ktoś kojarzy choroby psychiczne, pewnie od razu wyłapie, o jaką dokładnie chorobę chodzi, natomiast ciekawym zabiegiem jest nie używanie tej nazwy, dzięki czemu czytelnik nie skupia się zbytnio na tym, można także w pewien sposób uniknąć sugerowania. Uważam to naprawdę za duży plus.

Cóż jeszcze mogę dodać? Uwielbiam zatracać się w tego typu książkach, zdecydowanie chciałabym czytać takich więcej. To było tak przyjemne, emocjonalnie pochłaniające spotkanie, że mam nadzieje, że sięgniecie po tę książkę i odnajdziecie w niej kawałek siebie. A na koniec zostawię Waz z jednym z ciekawszych cytatów z tej książki - zupełnie proste, wydawać by się mogło banalne zdanie, niemniej jest bardzo życiowe: „Martho, wszystko się wali i pali, a jednocześnie jest w najlepszym porządku. Na tym polega życie. Zmieniają się jedynie proporcje. Zazwyczaj niezależnie od nas. Kiedy tylko wydaje ci się, że osiągnęłaś cel i tak będzie już zawsze, znów następuje zmiana”.


Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Znak Literanova

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...