Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2024

Pumpiknheads. Sezonowi przyjaciele – Rainbow Rowell

Jeśli szukacie ciepłej, uroczej i klimatycznej historii idealnej na jesień, to możecie przestać szukać – znalazłam ją za Was. „Pumpkinheads” to piękne ilustrowana powieść graficzna, która mimo oszczędnej formy niesamowicie Was zaangażuje i nie będziecie chcieli wracać z dyniowej farmy.  Deja i Josiah są „sezonowymi przyjaciółmi” – co roku pracują razem na farmie dyń. Ten dzień jest jednak wyjątkowy, bo jest ich ostatnim wspólnym dniem na farmie. Oboje wyjeżdżają na studia i nie będą już mogli tam pracować. Z tego względu Deja postanawia pomóc przyjacielowi, aby ten mógł porozmawiać z dziewczyną, która bardzo mu się podoba – czeka ich jednak przeprawa przez całą farmę, a to sprawia, że postanawiają skorzystać z różnych atrakcji przez nią oferowanych. Muszę przyznać, że spędziłam z tą historią naprawdę przyjemny czas. Autorce wspaniale udało się zbudować jesieniarski klimat, który utrzymuje się przez całą tę opowieść. Jestem też absolutnie zauroczona postacią Deji, która jest prawdziwym

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie

Profesorka – Layne Fargo

Mam ulubieńca tego miesiąca, i to nie byle jakiego! „Profesorka” zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie swoim klimatem, pomysłem na fabułę i lekkością odkrywania całej historii. Dzieje się w niej dużo i nie sposób się od niej oderwać. Dla mnie absolutne pięć gwiazdek! Scarlett jest seryjną morderczynią. Poluje na ofiary w małym miasteczku, a swoich zbrodni dokonuje w taki sposób, aby wyglądały na samobójstwo i nie wzbudzały czyjejś uwagi. Jest jednak jeden klucz, według którego dobiera swoje ofiary – każdy z mężczyzn kiedyś skrzywdził jakąś kobietę. Poznajemy Scarlett w momencie popełniania kolejnego zabójstwa, tym razem jednak na uczelni, na której uczy, powstaje zespół, mający przyjrzeć się kolejnej „samobójczej” śmierci i zapobiec następnym. Jest to jednak poważny sygnał ostrzegawczy dla Scarlett – czy uda jej się uniknąć zdemaskowania? Książka prowadzona jest właściwie z dwóch perspektyw, bo dostajemy także opowieść studentki, dzięki której poznajemy życie na uniwersytecie z drugie

Kadry niedogaszonych wspomnień – Remigiusz Mróz

Kontynuacja „Innych tonacji ciszy” wyszła Remigiuszowi Mrozowi naprawdę dobrze, a w moim odczuciu „Kadry niedogaszonych wspomnień” wypadają nawet lepiej od pierwszej części. Dzieje się dużo, zostajemy wrzuceni w wir zupełnie różnorodnych emocji, a rozdziały z przeszłości tylko potęgują wszystkie odczucia. To naprawdę dobra rozrywka. Znajdujemy się pół roku po wydarzeniach z „Innych tonacji ciszy”, jednak Aspen dalej nie odzyskała wspomnień. Postanawia wyruszyć w prawdziwą podróż do przeszłości i podążając ścieżkami Prescott, próbuje przywołać wspomnienia i zrozumieć, jak wyglądało jej życie i jakim była człowiekiem. Każde nawet najdrobniejsze odkrycie powoduje, że dziewczyna czuje się coraz bardziej skołowana, a poszukiwanie prawdy przynosi naprawdę wiele bólu. Dokąd to wszystko ją doprowadzi? Tak naprawdę od samego początku zostajemy wrzuceni w wydarzenia i dużo łatwiej było mi się wciągnąć w te wydarzenia, niż w przypadku pierwszego tomu. Całkowicie oddałam się tej historii i kibicow

Larwy – Maciej Kaźmierczak

Robert Foks już przy pierwszym tomie zdecydowanie zdobył moją sympatię i im dalej, tym mam poczucie, że lepiej. „Larwy” to po raz kolejny przejmująca, mocna opowieść, od której trudno się oderwać, dopóki nie pozna się zakończenia. W tym przypadku jednak te ostatnie strony tak naprawdę jeszcze bardziej rozbudzają ciekawość i przynoszą chęć, aby od razu sięgnąć po kontynuację! Tym razem Foks prowadzi sprawę znalezienia zwłok na dachu opuszczonego budynku. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, a policja mogłaby sądzić, że ktoś popełnił samobójstwo, jednak na ciele ofiary zostaje odkryty wypalony tajemniczy znak. Foks szybko odkrywa, że ta sprawa może być powiązana z inną, a kolejne tropy okazują się niemniej ciekawe. Czy Foks zdoła rozszyfrować tę niecodzienną zagadkę? Właściwie od samego początku da się wyczuć naprawdę ciekawie stworzony klimat całej historii, a pojawiające się sporadycznie rozdziały z perspektywy ofiar, tylko dodają całej opowieści dodatkowego dreszczu niepokoju