To było moje pierwsze spotkanie z książką Jacka Paśnika i myślę, że wypada ono całkiem nieźle – bardzo łatwo było się wciągnąć w historię i płynnie się przez nią przechodziło. Niemniej, większej miłości niestety z tego nie będzie.
„Tak szybko się nie umiera” zabiera czytelnika w podróż do przeszłości, do lat osiemdziesiątych, kreśląc historię wchodzenia w dorosłość i pierwszych prawdziwych uczuć, ale też opowieść o nastrojach politycznych i poznawaniu historii. Wszystko to opowiedziane z pewną naiwnością, ale też humorem, tworzy naprawdę przyjemną całość.
Myślę, że jest to warta uwagi historia, która być może okaże się bliższa starszemu czytelnikowi – chociaż niektóre z sytuacji wydają się jawić tutaj jako zupełnie uniwersalne, więc w jakimś stopniu odnaleźć w nich można siebie i swoje własne przemyślenia. Historię poznaje się szybko, napisana jest lekkim i naprawdę przyjemnym językiem.
Moim problemem jednak okazało się to, że bardzo trudno zaangażować się w tę historię i w pełni odczuć emocje, które z niej płyną. Poza drobnymi fragmentami tak naprawdę nijak nie potrafiłam w pełni poczuć ten historii i się jej oddać. Trochę ma się poczucie obserwowania wydarzeń z boku, a to jednak tego absolutnego pochłonięcia się od historii oczekuje.
Niemniej, była to ciekawa przygoda. Tak, jak wspomniałam, być może nieco starszy czytelnik lepiej będzie mógł się zatracić w tej historii – to już musicie sprawdzić sami. Nie był to stracony czas, ale niestety nie będzie to też moja ulubiona książka.
Książkę otrzymałam w prezencie od Wydawnictwa W.A.B.
Komentarze
Prześlij komentarz