Jak widzę książkę, której akcja dzieje się w innej rzeczywistości, którą znamy, a do tego we Francji, to już na samym wstępnie jestem zupełnie kupiona. I tak było tym razem, a dodatkowo zachęcił mnie fakt, że „Przeklęty raj” jest inspirowana prawdziwą historią.
W przytułku dla sierot w Paryżu brakuje miejsc, dlatego zapada decyzja o wysłaniu części pensjonariuszek do Luizjany, gdzie mają znaleźć mężów i urodzić im dzieci. Około setki kobiet wsiada na statek i wyrusza w podróż, która jest dla nich prawdziwym wyzwaniem i niewiadomą, co przyniesie rozpoczynające się nowe życie. W tym wszystkim uczestniczą trzy kobiety, który stały się sobie bliskie. Czy ich przyjaźń przetrwa nowy start i próbę odmiany własnego losu?
„Przeklęty raj” to naprawdę ciekawa opowieść trzech żyć, które splatają się ze sobą, a jednocześnie płyną swoim odrębnym torem. Nie jest to momentami łatwa opowieść, bo dostajemy obraz nieszczęśliwych kobiet, które żyją takim życiem, jakie ktoś dla nich zaplanował. To trochę taka słodko-gorzka opowieść, bo teoretycznie opisywane kobiety dodają szansę na nowy start w życiu, na odmianę swojego losu, ale czy to znaczy, że ostatecznie są szczęśliwe?
Historia płynie dość powoli, stopniowo zanurzamy się w przeżycia bohaterek wyruszających w nieznane. Odkrywamy ich przyjaźń, ich obawy, ale w późniejszym momencie dostajemy też drobne szczęśliwości. Bo chociaż nie są to łatwe opowieści, to oczywiście nie jest tak, że odkrywają tylko to, co złe i negatywne. Pojawiają się też te szczęśliwe chwile, które przynoszą nadzieję w całej opowieści.
Mnie w tym wszystkim zabrakło jednak emocji i poruszenia, którego oczekiwałam. Oczywiście, jest to książka, w której nie brakuje trudnych tematów, niełatwych scen, przykrych przeżyć, ale wszystkie te emocje, które mogłyby wynikać z czytania ich, niestety nie docierają do czytelnika i nie poruszają do głębi. Bardzo trudno zaangażować się w tę historię i tak w pełni ją poczuć.
Opowieść ta też mocno faluje – momentami jest naprawdę interesująco, wciągamy się w akcje, żeby później przez kilkanaście kolejnych stron śledzić ją z drobnym znużeniem. I to dość mocno wybija z rytmu i nie pozwala się całkowicie na tę historię otworzyć.
Nie będzie to moja ulubiona opowieść, chociaż muszę docenić jej klimat, tematykę i sposób opowiedzenia jej. Natomiast ten brak odczuć, momentami znużenie i brak możliwości zaangażowania w historię, psuje mi nieco jej odbiór. Dlatego musicie sami sprawdzić, czy „Przeklęty raj” jest dla Was.
Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza
Komentarze
Prześlij komentarz