Nastawiłam się na obszerną dobrą historię, jaką zapowiadał się „Koniec opowieści”, a niestety boleśnie zderzyłam się ze ścianą. Autor miał naprawdę ciekawy pomysł i w całej historii jest potencjał, który zupełnie nie został przez niego wykorzystany.
Głośna sprawa zniknięcia żony i syna pisarza kryminałów wciąż zastanawia i przejmuje wielu ludzi. Podobnie jest z Nicky, która na niecodzienne zaproszenie Sebastiana zjawia się w jego domu, aby poznać przeszłość pisarza i spisać go w formie swoistej spowiedzi życia. Co kryje tej owiany złą sławą dom i czy pisarz mógł mieć coś wspólnego z rozpadem swojej rodziny?
Moje pierwsze zderzenie ze ścianą pojawiło się już na samym początku, a to za sprawą niezwykle topornego pióra autora, które zupełnie przeszkadzało wgryźć się w historię, wchłonąć w nią. Właściwie już od pierwszych stron niesamowicie męczyłam się z tą historią. Pomimo krótkich rozdziałów, które zazwyczaj dodają tempa i podkręcają akcje, tutaj w ogóle nie zdało to egzaminu. Styl autora jest wręcz chaotyczny, często zdania nie wynikają z siebie, a są jakby odrębnymi bytami, rzucanymi bez ładu. Podobnie z dialogami, momentami odczuwa się, jakby bohaterowie prowadzili ze sobą dwie odrębne rozmowy.
Jak na obecne standardy „Koniec opowieści” jest dość obszerną książką, co początkowo wydawało się zaletą tejże. Niestety, okazało się zupełnie odwrotnie. Tak naprawdę przez blisko połowę książki nie dzieje się nic specjalnie ciekawego, a to, co ważne, można byłoby skrócić do 3-4 rozdziałów. I w moim odczuciu książka dużo by na tym zyskała, bo na pewno poprawiłoby to tempo akcji i być może łatwiej byłoby się wciągnąć w opisywany wir wydarzeń.
Na szczęście sama zagadka i tym bardziej jej rozwiązanie jest naprawdę dobrym elementem tej książki. Bardzo lubię zabieg, kiedy na sam koniec któryś z bohaterów ze szczegółami opowiada historię, dzięki czemu wszystkie elementy wskakują na swoje miejsce i dostajemy pełen obraz tego, czego drobne wskazówki dostawaliśmy w fabule. Myślę, że pomysł na rozwiązanie jest niesamowicie ciekawy i na pewno niespodziewany.
„Koniec opowieści” to przede wszystkim opowieść o rodzinnych relacjach, który nie zawsze są łatwe i chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się, że ktoś wiedzie sielankowe życie, wcale tak nie jest. To też bardzo przykry obraz braku tolerancji, wsparcia, niepodejmowania prób zrozumienia drugiej osoby, która ewidentnie potrzebuje pomocy. Jest to również opowieść pełna bólu, niesprawiedliwości i poczucia odrzucenia.
Tak, jak wspomniałam, ta opowieść miała naprawdę ogromny potencjał. Gdyby zapomnieć o mniej więcej 200-250 stronach tej książki, można byłoby z pewnością stwierdzić, że to naprawdę ciekawa, pełna emocji opowieść. Niestety, ten toporny styl, dużo chaosu w tym wszystkim i niemożność do końca wciągnięcia się w tę historię, pozostaje mi po niej mimo wszystko rozczarowanie i sporo niedosytu.
Męczenie się podczas czytania „Końca opowieści” sprawia, że niestety nie mogę jej z czystym sercem polecić, niemniej mam poczucie, że ta historia na pewno znajdzie swoich odbiorców.
Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Komentarze
Prześlij komentarz