Przejdź do głównej zawartości

Berdo - Remigiusz Mróz

Nie ma co ukrywać, że jestem absolutną fanką serii książek z komisarzem Wiktorem Forstem i próbuję wcisnąć tę serię każdemu, komu tylko mogę. Moja miłość do tej serii nie maleje i nadal uważam ją z jedną z ulubionych, niemniej na najnowszy, dziewiąty tom przyszło mi trochę ponarzekać.

Wiktor Forst, po przykrych wydarzeniach z poprzedniego tomu, wyrusza w Bieszczady, żeby tam zaszyć się i w jakiś sposób poradzić sobie z tą sytuacją. Szybko jednak zostaje wplątany w śledztwo, bo okazuje się, że na bieszczadzkich szlakach doszło do morderstwa. A to tak naprawdę dopiero początek kłopotów zniszczonego komisarza.

Ten tom w pewnym względzie jest zdecydowanie inny niż dotychczasowe. Oprócz tego, że akcja z Tatr przeniosła się w Bieszczady, to jednak obserwujemy trochę innego komisarza niż ten, którego do tej pory znaliśmy. Oczywiście ma to swoje uzasadnienie w poprzednich tomach, ale jednocześnie obserwujemy też trochę ostateczne pogodzenie się z losem i, być może, powolne odradzanie się Wiktora.

Podczas czytania tego tomu jednak ciągle towarzyszyło mi uczucie, że to wszystko już było. Powtarzają się motywy, powtarzają się sposoby morderstwa i chociaż z jednej strony rozumiem, skąd taki zabieg i do czego to wszystko dążyło, mimo wszystko pozostawało wewnętrzne rozczarowanie, że właściwie zmieniła się sceneria, a poza tym nie dostajemy nic nowego.

Poza tym pojawienie się po raz kolejny tej jednej postaci, która przewijała się od początku tej serii, było tyleż męczące, co niepotrzebne. Uważam, że właściwie niewiele wniosła wzmianka o tej postaci w historii opisanej w „Berdo” i spokojnie można było sobie darować jej wtrącenie. Właściwie nie było to ciekawe, nie podniosło napięcia, nie przyprawiło o szybsze bicie serca, a właściwie już tylko o przewracanie oczami.

Na szczęście do akcji wkroczył Edmund Osica, którego przekomarzanki z Forstem dosłownie ratowały całą historię. Dawno już nie było tak intensywnego udziału Edmunda w wydarzeniach toczących się wokół Wiktora i trzeba przyznać, że naprawdę tego brakowało. Ich ciągłe wzajemnie dogryzanie sobie i potyczki słowne praktycznie na każdej stronie przyprawiały o uśmiech i aż nie chciało się odrywać od tej historii.

Na plus na pewno można zaliczyć zakończenie, które wyszło całkiem ciekawie i daje jednocześnie nadzieję, na ponowną podróż w Tatry. Mam nadzieję, że tym razem dostaniemy jednak sporo świeżości i odrodzony Wiktor dostarczy nam nowych wrażeń.

Nie jest to zupełnie zła historia, ale poczucie kręcenia się w kółko odebrało mi trochę radości z poznawania tej części serii. Na pewno „Berdo” zasłużyło w moim prywatnym rankingu na najniższe miejsce, ale nadal nieprzerwanie uwielbiam komisarza Forsta i wciąż namawiam – jeśli jeszcze nie czytaliście tej serii, to naprawdę warto w końcu po nią sięgnąć!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...