„Nie jesteś sama, Meredith” to książka poruszająca naprawdę trudne tematy, ale jednocześnie jest dobrze napisaną historią, przez którą się płynie i nie chce się od niej odrywać.
Meredith od trzech lat nie wychodzi z domu. Jest kobietą pogrążoną w depresji, która mimo wszystko prowadzi całkiem poukładane, dające jej poczucie stabilności życie. Wkraczają do niego jednak osoby, które być może pomogą Meredith przezwyciężyć swoje demony i otworzyć się na nowo na świat.
Przede wszystkim autorce udało się wykreować taką główną postać, do której praktycznie od pierwszych stron, pała się przeogromną sympatią. Bije od tej postaci, mimo jej trudnych przeżyć, mnóstwo ciepła, co daje poczucie, jakby czytało się historię o bliskiej znajomej. Jednocześnie też z całego serca kibicuje się Meredith, żeby udało jej się wygrać z chorobą, przezwyciężyć swoje demony i na nowo otworzyć się na świat i otaczających ją ludzi.
A tych ludzi ma wokół siebie paradoksalnie całkiem sporo, a na pewno są to osoby, które życzą jej naprawdę jak najlepiej i wspierają w każdym najmniejszym kroku. Ta książka jest właśnie takim obrazem pokazującym, że mając wokół siebie życzliwych, dobrych ludzi, możemy osiągnąć wiele.
„Nie jesteś sama, Meredith” zawiera w sobie dużo przykrych, traumatycznych wydarzeń, na które rodzi się w czytelniku niezgoda. Opowieść prowadzona jest dwutorowo, śledzimy oczywiście rzeczywiste poczynania głównej bohaterki, ale dostajemy też epizodyczne wspominania z przeszłości. I właśnie ta przeszłość bohaterki okazuje się naprawdę trudna, dostarcza czytelnikowi wiele mocnych emocji, a jednocześnie stopniowo objaśnia, skąd u Meredith wzięła się ta chęć odcięcia od wszystkiego.
I chociaż rozdziały z przeszłości są epizodyczne i przedstawiane niechronologicznie, to nie przeszkadza to w odbiorze, w połączeniu faktów i nie gubimy się w fabule. Jednocześnie autorka ma naprawdę przyjemny styl i, pomimo trudności podejmowanego tematu, książkę czyta się z lekkością i bardzo szybko się przez nią przechodzi.
Meredith przeszła naprawdę dużo, odczuwa się względem niej współczucie i brak zgody na wszystko to, co musiała znosić, jako dziecko. Niemniej jednak z tej opowieści bije też dużo ciepła, wsparcia i sama historia pozostawia w czytelniku nadzieję. Pokazuje, że zachowania innych nie są naszą winą, że nie ponosimy odpowiedzialności za to, że ktoś jest po prostu złym, skrzywdzonym człowiekiem. I przede wszystkim potwierdza, że z najgłębszego „doła” da się wyjść, że można porazić sobie z najciemniejszymi demonami i zakamarkami własnej psychiki.
Mam poczucie, że sam tytuł, „Nie jesteś sama, Meredith”, można potraktować dwojako. Zarówno potwierdzenie tego, że przy naszej głównej bohaterce zebrało się kilka naprawdę wspaniałych osób, które chciały jej pomóc poradzić sobie z życiem, które ją przytłoczyło, jak i podbicie uniwersalności powieści. Wydaje mi się, że wiele z zachowań głównej bohaterki, wiele z jej lęków i wyobrażeń na swój temat, może podzielać naprawdę spore grono czytelników.
Historia z trudnymi emocjami, z wielkim bólem, żalem i traumą, ale jednocześnie płynie z niej dużo ciepła, pozytywnych emocji, wsparcia i nadziei na lepsze jutro. Trzeba się przygotować na emocjonalną bombę, ale jeżeli w tym momencie w swoim życiu macie przestrzeń na tego typu książkę, to naprawdę z całego serca polecam po nią sięgnąć!
Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Znak Liternova
Komentarze
Prześlij komentarz