Świetnie oddany klimat małego miasta lat dziewięćdziesiątych, silna postać kobieca i zawiłe śledztwo, które będzie musiało toczyć się nieoficjalnym torem. Maciej Rożen oddał w ręce czytelnika kawał naprawdę dobrego kryminału.
W lesie znaleziono brutalnie okaleczone ciało dziewczyny, która okazuje się córką szefa miejscowego zakładu chemicznego, tak naprawdę rządzącego całym miastem. Wydawać by się mogło, że ktoś bierze odwet za utratę pracy, szybko jednak okazuje się, że ta śmierć może mieć drugie dno. Niedługo potem śledczy dostają informację o kolejnym bestialskim morderstwie, a całe miasteczko ogarnie chęć wymierzenia sprawiedliwości. Podkomisarz Ada Heldisz będzie musiała stawić czoło zabójcy, rozwścieczonym mieszkańcom, ale także dopadających ją w najmniej odpowiednich momentach atakach paniki.
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem „Złej krwi”. Przede wszystkim napisana jest świetnym językiem, dzięki czemu łatwo zanurzyć się w opowieści i trudno jest oderwać od niej swoje myśli. Bardzo mi się podobało zachowanie klimatu lat dziewięćdziesiątych, z jednocześnie współczesnym, angażującym w historię językiem, który nie powodował trudności w zatraceniu się w tej historii. Zdarza się, że książki osadzone w tamtych latach napisane są topornie i nie łatwo do końca się wgryźć w fabułę. Na szczęście Rożen poradził sobie z tym bardzo dobrze.
Bardzo ciekawym zabiegiem było postawienie na kobietę jako główną postać. Ada jest twardą, nieustępliwą śledczą, która nie uznaje kompromisów i dąży do schwytania mordercy, nawet jeśli narazi się na nieprzyjemne konsekwencje swoich czynów. I chociaż kobieta ma swoje demony, nieprzepracowaną przeszłość, jej siła wysuwa się tutaj na pierwszy plan. Myślę, że jest to niecodzienny zabieg, biorąc pod uwagę fakt, w jakich latach rozgrywa się fabuła, ale nie jest to ani przerysowane, ani niewiarygodne; wszystko w tej historii się zgrywa.
Sama zagadka jest dość zagmatwana, autor skutecznie wodzi czytelnika za nos, podstawiając różne tropy, które właściwie bardzo szybko okazują się mylne. Postać zabójcy jest zaskoczeniem, chociaż muszę przyznać, że kiedy wydarzenia weszły w kulminacyjną fazę, podejrzewałam, kto się może nim okazać. Niemniej, Rożen stworzył naprawdę ciekawą zagadkę, trzymającą w napięciu do samego końca.
„Zła krew” to opowieść o wielkich traumach, które prędzej czy później dadzą o sobie znać. To historia, która w świetny sposób przedstawia działanie różnorodnych instytucji w latach dziewięćdziesiątych i zależności między nimi. Bestialskie zbrodnie, mnożące się tropy, świetnie wykreowana główna bohaterka i rozwiązanie, które zaskakuje. Naprawdę świetna historia!
Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Znak Crime
Komentarze
Prześlij komentarz