Przejdź do głównej zawartości

Icebreaker - Hannah Grace



„Icebreaker” w okolicach premiery wyskakiwała mi zewsząd, więc w końcu postanowiłam się skusić i sprawdzić, o co tyle hałasu. Wydaje się, że ta książka ma tyle samo zwolenników, ilu przeciwników, ja ostatecznie trafiam do grupy tych pierwszych. Spędziłam z nią dobrze czas, chociaż nie obeszło się bez kręcenia nosem na niektóre rzeczy.

Anastassia jest łyżwiarką figurową, która każdy aspekt życia ma starannie zaplanowany i trudno jej zrobić coś, czego wcześniej nie zapisała w swoim harmonogramie dnia. Dziewczyna stara się osiągnąć swoje marzenia i prawdopodobnie nic nie jest w stanie jej w tym przeszkodzić. Nathan jest kapitanem drużyny hokejowej i wydaje się, że wiedzie szczęśliwe, imprezowe życie popularnego sportowcy. Losy te dwójki przecinają się przez niefortunne zrządzenie losu, ale szybko ich relacja zaczyna nabierać barw.

Nie ma co ukrywać, że był to dla mnie naprawdę przyjemny romans, na którym świetnie się bawiłam. To tego rodzaju książka, na której można się uśmiechnąć, może i wzruszyć, a na pewno zarumienić. Warto jednak podkreślić od razu, że ta historia zawiera naprawdę sporo barwnych, opisowych scen zbliżeń między głównymi bohaterami, dlatego jeśli ktoś nie przepada za mnogością takich opisów w książkach, warto sobie odpuścić.

Jest to lekki romans osadzony w sportowym świecie, z naprawdę ciekawymi bohaterami, nie tylko tymi głównymi. Anastassia to kobieta poukładana, skoncentrowana na celu, z ciętym językiem. I trudną przeszłością, z którą zmaga się do teraz. Nathan z kolei wydaje się typowym sportowcem, który lubi świętować swoje zwycięstwa, zapraszając do swojego łóżka kolejną dziewczynę, która chciałaby pochwalić się nocą ze sportowcem. Ale i on zmaga się ze swoimi problemami. Nie brakuje w tej historii sytuacji zabawnych, rozbrajających dialogów między tą dwójką czy opisów sportowych potyczek, ale także historii smutnych czy wręcz oburzających.

Moim problemem z tą książką było to, że przed „Icebreaker” przeczytałam książkę Elle Kenedy „Układ”, która była według mnie po prostu lepsza i od razu porównywałam obie historie do siebie. Wynikało to z tego, że te dwie książki moją bardzo zbliżoną fabułę. Niemniej, nie uważam, żeby „Icebreaker” był złą książką.

Przeszkadzał mi jednak sposób, w jaki została napisana. Trochę chaotyczny, urywany styl, nie pozwolił mi na totalnie wkręcenie się w historię od pierwszych stron i czasami wybijał mnie z rytmu. Nie podobało mi się też, że mimo grubości książki i wielu różnych sytuacji między bohaterami, nie obserwowaliśmy wiele momentów, kiedy szczerze rozmawiali ze sobą na poważne tematy. I w momencie, kiedy relacja przechodzi na wyższy poziom, jest to dla czytelnika lekkim przeskokiem.

Z kolei bardzo podobała mi się to, z jakim zaangażowaniem bohaterowie rozpoznają i rozwiązują w tej historii swoje problemy. To, jak wzajemnie się motywowali, próbowali sobie pomagać i starali się nawzajem zrozumieć. Niektóre te sytuację były naprawdę dojrzałe i fajnie opisane.

Tak jak wspomniałam, bawiłam się na tej historii świetnie. Mimo kilku mankamentów, w ogólnym rozrachunku mogę tę książkę śmiało polecić. Będzie to dla Was na pewno przyjemna rozrywka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...