„Bądź dobra dla zwierząt” to historia, która we wrześniu zupełnie mnie zaskoczyła. Właściwie nie do końca wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać, a tym samym dostałam niecodzienną, nieoczywistą, a jedocześnie naprawdę ciekawą opowieść o małżeństwie, o rozwodzie i, co najważniejsze, o rodzicielstwie.
Przede wszystkim niecodzienna jest tutaj forma narracji i przedstawienia fabuły, która jawi się czasem kilkuzdaniowymi rozdziałami, tworzone przez swego rodzaju strumień świadomości, rzucane czasem luźno powiązane ze sobą myśli, czasem dziejące się odlegle wydarzenia. A jednocześnie wszystkie te krótkie myśli tworzą wspaniale opowiedzianą historię o rzeczach zupełnie przyziemnych, o wydarzeniach codziennych, o życiu, które mogłyby się darzyć każdemu z nas.
„Bądź dobra dla zwierząt” to opowieść szczera, przedstawiająca życie takie, jakim jest - bez zbędnych ubarwień, bez koloryzowania, mówiąca wprost o rodzicielstwie, które nie zawsze bywa proste. Opowiadająca wydarzenia, które pokazują jak skomplikowane może być poradzenie sobie z rozwodem i budowanie więzi z dzieckiem, które żyje „na dwa domy”. Autorka zupełnie wprost i odważnie przedstawia w powieści cienie i blaski prozy życia.
Czasem zabawna, momentami przejmująca. Zdarza się też, że uwiera niczym ziarnko piasku w oku, które nie chce go opuścić. Opowiedziana jednocześnie wprost, ale i też metaforycznie. To historia, która może wywołać wiele emocji, może zachwycić, ale też prawdopodobnie nie trafi do każdego czytelnika.
„Bądź dobra dla zwierząt” to dziwna w formie i świetna w treści książka, którą osobiście polecam poznać. To kawał dobrej prozy, którą można naprawdę się zachwycić, poznając przy tym pięknie opowiedzianą, ale jednak zupełnie prostą i zwyczajną historię.
Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Czarnym
Komentarze
Prześlij komentarz