Książki Pauliny Świst charakteryzują się połączeniem gorącego romansu z wątkami kryminalnymi, a bohaterowie zawsze mają naprawdę cięty język. Tym razem jednak Świst postanowiła pójść nieco mocniej w stronę kryminału, serwując czytelnikom naprawdę ciekawą historię, w której nadal nie brakuje charakternych bohaterów i mnóstwa humoru. I według mnie wyszło jej to naprawdę dobrze.
Anka i Artur znają się od lat. Ona jest dziennikarką śledczą, on prokuratorem regionalnym. I chociaż nieczęsto stoją po tej samej stronie barykady, zawsze mogą na siebie liczyć nawzajem. A to przyda im się jak nigdy wcześniej. Artur i Szczepan trafiają na miejsce zbrodni, które łudząco przypomina to sprzed piętnastu lat, kiedy zaczynali swoje kariery. Na domiar złego, ofiarą okazuje się mężczyzna, z którym poprzedniego wieczoru Anka poszła na randkę. Morderca zdaje się znać każdy ich krok.
Świst w nowej książce poszła w nieco inną stronę, niż do tej pory, ale ta próba okazała się naprawdę trafiona. „Incognito” nie należy do rasowego kryminału, ale na pewno zainteresuje spore grono czytelników, nawet tych spoza dotychczasowych fanów autorki. Dostajemy ciekawą zagadkę, gdzie nie brakuje trupów, a to wszystko okraszone sporą dawką humoru i dialogami, które czasami zupełnie rozbrajają.
Już od samego początku autorka zasiewa spore ziarno niepewności, dostarczając czytelnikowi informacje z ręki antagonisty, co zawsze jest świetnym zabiegiem i osobiście uwielbiam takie wstawki w historiach. I samo poznanie personaliów mordercy nie jest proste, a przynajmniej ja nie do końca rozgryzłam jego postać. Niemniej, ostatecznie wszytko układa się w klarowną całość, a autorka świetnie prowadzi czytelnika przez całe śledztwo.
Nie można także nie wspomnieć o bohaterach - jasne, tak jak zwykle, główne postacie nie szczędzą sobie wielu docinek i ciągle wdają się w słowne utarczki, ale mam wrażenie, że tym razem postać kobieca jest napisana nieco inaczej, niż zazwyczaj. Do tej pory bohaterki Świst były bardzo mocnymi, barwnymi postaciami, których pewność siebie aż wylewała się z kartek książki. Anka jednak jawi się w tej historii jako postać nieco bardziej wyważona - oczywiście, nadal jest to kobieta „z pazurem”, niemniej czasem brakuje jej pewności siebie, chociażby w początkowych rozdziałach książki, co sprawia, że być może więcej czytelniczek będzie się w stanie z nią utożsamić.
Bardzo mi się podobało to wejście nieco głębiej w kryminał, skupienie na samej sprawie i, jakkolwiek to zabrzmi, często pojawiające się trupy. To naprawdę miła odmiana, chociaż mam wrażenie, że niezależnie od tego, w którą stronę poszłaby autorka, jej książki zawsze będą wspaniałą rozrywką. Świst ma naprawdę lekkie pióro, a jej humor i ciągłe dogryzanie między bohaterami, zupełnie do mnie trafia.
Jestem całkiem ciekawa, w jakim kierunku pójdzie ta seria i jak ostatecznie rozwinie się relacja między bohaterami. Mam nadzieję, że autorka nie zrezygnuje z tego mocnego kryminalnego akcentu, bo w „Incognito” wyszło to naprawdę obiecująco. Książki Pauliny Świst zawsze są dla mnie swoistym umilaczem wieczorów i mam nadzieję, że jeśli jeszcze nie poznaliście książek tej autorki, równie chętnie po nie sięgniecie. I zachęcam do zaczęcia właśnie od „Incognito”!
Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza
Komentarze
Prześlij komentarz