Przejdź do głównej zawartości

Wszystkie me daremne żale - Miriam Toews



Czy można pisać o próbach zabicia się bliskiej osoby z lekką ironiczną nutą? Można, a Miriam Toews zrobiła to w naprawdę dobry sposób.

Yolandi próbuje zrozumieć, dlaczego jej siostra nie chce żyć. Wydawać by się mogło, że Elfrieda ma cudowne życie - jest światowej światy pianistką, ma kochającego partnera i piękny dom. A mimo to wciąż próbuje się zabić. Yoli przenosi się we wspomnieniach do dzieciństwa i zastanawia się czy gen samobójstwa może być zapisany w DNA? Za wszelką cenę próbuje zatrzymać przy sobie siostrę, ale czy w ogóle powinna?

Yolandi podporządkowuje swoje życie pod siostrę - jeździ do niej za każdym razem, kiedy ta podejmie próbę pożegnania się z tym światem. I chociaż sama potrzebowałaby wsparcia, bo jej życie czasem przypomina słodki żart, to właśnie Elf stawia na pierwszym miejscu. Tylko w jaki sposób pomóc komuś, kto naprawdę nie chce żyć?

Ta niepozorna historia niesie w sobie naprawdę spory ładunek emocjonalny. Traktuje o próbach zakończenia swojego życia, o z pozoru idealnej otoczce, która mimo wszystko nie wystarcza, aby naprawdę cieszyć się każdym dniem. To także historia o siostrzanej miłości, która jest w stanie przezwyciężyć naprawdę wiele. 

I chociaż ta powieść traktuje o śmierci, o samobójstwie i przeszywającym smutku, książka nie jest przytłaczającą, ciężką w odbiorze historią. Trzeba oddać Miriam Toews, że stworzyła, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi w obliczu poruszanego tematu, powieść lekką i pochłaniającą, przy której niejednokrotnie można się uśmiechnąć. 

Muszę jeszcze zaznaczyć fakt, że nie pojawiają się tutaj dialogi w standardowo przyjętym zapisie. Pojawiają się one w tekście w zupełnie swobodny sposób. Ten zapis nie ma zbyt wielu zwolenników, choć mnie osobiście to nie przeszkadza, warto jednak zwrócić na to uwagę.

Spędziłam z tą historią kilka naprawdę przyjemnych wieczorów i jestem nią szczerze urzeczona. Spodziewałam się dobrej, choć trudnej lektury, ale dostałam od niej o wiele więcej. Toews pokazuje, że o śmierci można mówić wprost, można żartować, jednocześnie przy tym cierpiąc i nie mogąc pogodzić się z bezsilnością.

To historia, na którą naprawdę warto zwrócić uwagę. Jednocześnie lekka i trudna, smutna i zabawna, poważna i ironiczna. Kawał dobrej powieści, po którą mam nadzieję sięgniecie. 


Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Czarnym

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...