Ostatnio w świecie literatury młodzieżowej pojawia się coraz więcej wartościowych i potrzebnych książek, z których bohaterami młodzi, szukający samych siebie, mogą się identyfikować i odnajdować w nich swego rodzaju wsparcie. „Nigdy nie będziesz szło samo” wydało mi się tym bardziej ciekawsze, że osadzone w polskich realiach, a dokładniej na bliskim mi Śląsku. I mimo że jest to pozycja, która porusza mnóstwo ważnych tematów, mnie nieco rozczarowała.
Historia opowiada o kilku młodych ludziach, który znaleźli się na krawędzi swojego życia. Katuchna wkracza w życie dorosłych, poznając starszych od siebie i nieco bardziej zaznajomionych z wszelkimi używkami przyjaciół. Sobaka pragnie poznać nowe osoby, ale tak naprawdę żyje zupełnie zamknięty w swojej głowie. Bogna rozmyśla nad tym, w jak najłagodniejszy sposób przekazać rodzicom, że nie czuje się dobrze we własnym ciele. Melody stara się trzymać w ryzach życie swoje i swoich przyjaciół. A Łanieczka próbuje jak najlepiej wykorzystać to, co jeszcze zostało z jej życia.
Każdy rozdział traktuje o losach innego bohatera, choć nierzadko ich drogi się przecinają. Obserwujemy życie młodych ludzi, którzy nie zawsze wiedzą, jak odpowiednio poradzić sobie z sytuacjami, jakie ich spotykają. Czasami ta historia niesie ze sobą naprawdę ciężki ładunek emocjonalnych, bo nie brakuje tutaj trudnych tematów. Przede wszystkim jest to opowieść o szukaniu i odnajdywaniu siebie, czasem popełniając przy tym mnóstwo złych wyborów, czasem otrzymując ogrom wsparcia, którego się nie oczekiwało, a czasami kończąc to, co jeszcze na dobre nie zdążyło się zacząć.
Przykrość i współczucie dla bohaterów uderza w czytelnika, kiedy czytamy o braku wsparcia i zainteresowania ze strony najbliższych. Kiedy otwierając się przed kimś, bohaterka traci poczucie bezpieczeństwa, a niedojrzałość i brak poczucia odpowiedzialności za własne słowa rówieśników sprawiają, że spokojne, bezproblemowe życie w społeczności szkolnej staje się prawdziwym utrapieniem. Brak zrozumienia i wsparcia, które zmusza jedną z bohaterek do ucieczki z domu i odcięcia się od dotychczasowego życia. Los, który z niewiadomych przyczyn zabiera przyjaciela, który był prawdziwą ostoją. Poczucie beznadziei, mimo wsparcia okazanego przez bliskich, które nie chce odpuścić. To także obraz tego, jak wiele krzywdy może wyrządzić kilka nieprzemyślanych słów. „Nigdy nie będziesz szło samo” dostarcza czytelnikowi naprawdę wiele trudnych emocji, które mogą się okazać dla niektórych wręcz przytłaczające.
Ale oczywiście, co warto mocno zaznaczyć, nie jest to smutna książka traktująca tylko o przykrych sytuacjach. Wiele w niej takich momentów, które wypełniają serce ciepłem i nadzieją. Pięknie czyta się o wsparciu, które Riko otrzymuje od swoich rodziców, ale także od przyjaciół. I właśnie przyjaźń jest naprawdę ciekawie przedstawiona w tej książce. „Nigdy nie będziesz szło samo” pokazuje, że czasem dopiero co spotkani ludzie, potrafią okazać się prawdziwym wsparciem dla drugiego człowieka, czasem właśnie od zupełnie obcych ludzi otrzyma dużo więcej zainteresowania i dobrego słowa, niżeli od tych teoretycznie najbliższych.
Moim rozczarowaniem i swego rodzaju zgrzytem, który naprawdę utrudniał mi czytanie i odbieranie w pełni emocji, które dostarcza ta książka, był sposób jej napisania. Uważam, że osoba autorska w przesadny, przez co nienaturalny, sposób, próbowała wcisnąć w każdy dialog czy myśli bohaterów „młodzieżowe słowa”, które nie do końca oddawały charakter dzisiejszych młodych ludzi. Miałam wrażenie, jakby fabuła tej historii działa się dawno, dawno temu, jakby nie w tej epoce. Niektóre słownictwo odbierałam, jako już dawno nieaktualne. I chociaż wydawać by się mogło to małym, nieznaczącym szczegółem, to niestety utrzymujący się przez całą książkę ten trend, skutecznie spowalniał czytanie i sprawiał, że czasem trudno było przez nią przebrnąć.
Dla mnie ten jeden szczegół okazał się na tyle znaczący, że po skończeniu tej książki poczułam lekkie rozczarowanie. Bo nie porwała mnie tak, jak mogłaby porwać i chwycić za serce. Niemniej uważam ją za naprawdę ważną i potrzebną, i zdaję sobie sprawę, że wielu osobom ta książka spodoba się jak żadna inna. Dlatego i Was zachęcam do sięgnięcia po nią - możliwe, że sami nie zwrócicie uwagi na nieco dziwny, w moim odczuciu, język i nie będzie on dla Was problemem.
Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl
Komentarze
Prześlij komentarz