Książki Thomasa Olde Heuvelta to zdecydowanie moje odkrycie tego roku! „Echo” wywarło na mnie ogromne wrażenie, a najnowsze „HEX” tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że po książki tego niderlandzkiego pisarza po prostu warto sięgać.
Wyobrażacie sobie sytuację, kiedy mieszkacie w miasteczku obarczonym swoistą klątwą, której nikt nie potrafi zdjąć, a wszyscy mieszkańcy owego miasteczka są na zawsze w nim uwięzieni? Właśnie tak żyją ludzie w Black Rock. Od ponad trzystu lat ich życie skupia się wokół wiedźmy z zaszytymi ustami i oczami, okutej w łańcuchy, która pojawia się i znika w najróżniejszych miejsca o zupełnie niespodziewanych porach. Mieszkańcy żyją w ciągłym strachu przed gniewiem wiedźmy, która może sprowadzić na nich prawdziwą tragedię. Dlatego podporządkowują się wszelkim zasadom, które powstają w ścisłym kręgu organizacji HEX. Młodzi ludzie jednak coraz częściej negują zasady i pragną wyrwać się z zamkniętego miasteczka. Ich drobne odstępstwa od normy rozpoczną prawdziwy armagedon.
Thomas Olde Heuvelt z łatwością i zupełną lekkością buduje mroczny, ciężki klimat już od samego początku. Wrzuca czytelnika właściwie w sam środek wydarzeń, które na początku mogą się wydawać zupełnie niezrozumiane. Dopiero stopniowe poznawanie opisywanej historii pozwala zrozumieć, o czym tak naprawdę czytamy i z każdym rozdziałem przyswajamy sobie zasady panujące w Black Rock. Ten mrok ukazany jest tak naprawdę od pierwszej strony i nie znika, dopóki nie przeczytamy ostatniego słowa książki. Genialne budowanie napięcia i tak plastyczne, barwne kreowanie rzeczywistości sprawiają, że kiedy czytamy „HEX” wszelkie podsuwane przez wyobraźnie obrazy, niczym dobry horror, przewijają się przed oczami czytelnika.
Thomas Olde Heuvelt prowadzi fabułę w nieoczywisty sposób, czasem rzucając czytelnikowi wszystkie wydarzenia wprost przed oczy, a czasami wręcz przeciwnie, pozostawiając wiele miejsca na niedopowiedzenia i domysły. To bardzo fajny zabieg, który też w oczywisty sposób pobudza wyobraźnie i sprawia, że czytanie tej książki to jeszcze większa przyjemność. Heuvelt z powodzeniem kreuje cały świat, zabierając w niego czytelnika, który nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby nie uwierzyć w opowiadaną historię.
W „HEX” napięcie wyczuwalne jest od samego początku, a z każdą stroną tylko rośnie. I mimo że książka jest pełna akcji, ostatnie kilkadziesiąt jej stron zupełnie zwala z nóg, następuje kulminacja wszelkich wcześniejszych wydarzeń, wszystkie małe potyczki znajdują swoje konsekwencję i zapowiadany armagedon rozlewa się po ostatnich stronach książki, przynosząc czytelnikowi naprawdę wiele różnych emocji.
Co ważne, książka Thomasa Ode Heuvelta nie jest tylko straszną, niepokojącą historią o wiedźmie i jej klątwie. Poza wszelkimi przerażającymi wątkami, autor pozostawia tutaj dużo miejsca na różnego rodzaju relacje międzyludzkie, które pokazują słabą stronę naszej psychiki. To historia o próbie decydowania samemu o swoim życiu, o podążaniu za tłumem, o tym, jak łatwo wychodzą z człowieka najgorsze, nieludzkie zachowania, kiedy uwierzy, że kieruje nim jakaś złowroga siła. Heuvelt ukazuje wszystkie słabości, z jakimi borykamy się na co dzień, a które w najbardziej skrajnych momentach mogą przybrać zupełnie niespodziewaną postać. To także opowieść o rodzicielstwie i miłości tak dużej, że można poświęcić inną najbliższą osobę dla dobra własnego dziecka.
Od „HEX” dostajemy opowieść pełną mroku, grodzy, strachu i ciągle uwierającego niepokoju o to, co nieuchronnie się wkrótce wydarzy. Jednocześnie to także swego rodzaju thriller psychologiczny, odsłaniający ogromną ilość ludzkich słabości. Wiele emocji, przeplatanych z przerażającymi sytuacjami. To powieść zupełnie nieoczywista, niestandardowa i naprawdę, naprawdę dobra! Jeżeli tylko kręcą Was mroczne klimaty, to absolutnie nie możecie pominąć książek tego autora, koniecznie musicie po nie sięgnąć. Nie pożałujecie, obiecuję!
Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Albatros
Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl
Komentarze
Prześlij komentarz