Przejdź do głównej zawartości

Nieszczęście w szczęściu - Olga Rudnicka


Niejednokrotnie spotykałam osoby nad wyraz przesądne, które wierzyły we wszystkie czarne koty, czterolistne koniczyny i przechodzenie pod drabiną. Często sama łapię się na tym, że wolę na chwilę przysiąść w domu, kiedy muszę się po coś do niego wrócić. Tekla Nuszka jednak przebija wszystkie te drobne wierzenia i przesądy, posiadając w swojej torebce różnego rodzaju amulety na przeróżne przypadłości. 

Dominika, kuzynka Tekli, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i udaje się na policję zgłosić zawiadomienie o próbie popełnienie przestępstwa. Uważa, że wszystkie dziwne rzeczy, który w krótkim czasie przydarzyły się Tekli, nie są wynikiem zbiegu okoliczności czy zwyczajnego pecha, a ktoś czycha na życie kuzynki. Ze względu na bardzo słabą reputację obu pań (wszyscy uważają Tekle wręcz za wiedźmę), nikt nie chce dać wiary w wymysły dwóch kobiet. Ta sprawa jednak może okazać się swego rodzaju odkupieniem win komisarza Gawrona, dlatego wraz z komisarz Franciszką postanawiają zająć się sprawą Tekli. 

Książka prowadzona jest właściwie w dwóch liniach czasowych - teraźniejszości i swego rodzaju retrospekcji, wspomnień dotyczących wydarzeń, które w jakiś sposób mogą mieć znaczenie dla całej sprawy. Dzięki czemu stopniowo poznajemy główną bohaterkę i to, jak odmienne zdanie mają ludzie od tego, co ona sama o sobie myśli. 

To dość pokręcona opowieść o kobiecie, która na wszelkie dolegliwości życiowe znajdzie odpowiedni kolor świecy do zapalenia, czy na szybko skonstruuje swego rodzaju amulet, który powinien chronić lub przyciągać to, czego akurat ktoś pragnie. W pokręcone pomysły Tekla zawsze wciągnie swoją kuzynkę, a kiedy dwójka policjantów postanawia się zająć sprawą zepchnięcia Tekli ze schodów (i innymi drobnymi incydentami), kobieta wciąga w swoje magiczne upodobania także komisarz Frankę. 

Teoretycznie „Nieszczęście w szczęściu” jest komedią kryminalną, ja bym się bardziej skłaniała do określenia tej książki obyczajówką, ze wskazaniem na komedię. Tego wątku kryminalnego nie pojawia się tutaj dużo, opiera się on właściwie na przepytywaniu sąsiadów i współpracowników Tekli, dzięki czemu dostajemy pełen obraz postaci. Samo zepchnięcie ze schodów może i byłoby dobrym początkiem na bogatsze rozwinięcie wątku, jednak przez całą sprawę ta sytuacja jest bagatelizowana, przez co i czytelnik nie postrzega tego jako sytuacji zagrożenia życia. 

Prowadzenie fabuły jest dość dynamiczne, jednak odebrałam je trochę chaotycznie. Ze względu na to, trudno było mi się na początku „wgryźć” w tę historię, trzeba przyznać, że styl autorki jest nieoczywisty. Niemniej, po kilkudziesięciu stronach udało mi się wciągnąć w opowieść i dalej już przez książkę się płynęło. Być może przyczyną trudnego początku z tą lekturą było również to, że „Nieszczęście w szczęściu” jest już drugą książką o przygodach Tekli, a pierwszej nie miałam okazji jeszcze przeczytać. Oczywiście, nieznajomość poprzedniego tomu, mimo wielu aluzji do wydarzeń z niego, jakoś specjalnie mi nie przeszkadzała w odbiorze całej historii, niemniej, gdybym sięgnęła po te książki w kolejności chronologicznej, byłabym już zaznajomiona z piórem autorki. 

Mimo skąpego wątku kryminalnego, można naprawdę dobrze bawić się przy tej lekturze. Głównym czynnikiem powodującym ogólną wesołość jest osoba Tekli, która z rozbrajającą pewnością siebie idzie przez świat, nie zastanawiając się na przykład nad tym, jak wiszący but poprzebijany gwoździami powieszony nad drzwiami, wygląda w oczach innych ludzi. Jest też postacią, która „co w sercu, to na języku”, przez co nie zjednuje sobie specjalnie dużo przychylnych ludzi. 

Zabrakło mi jednak w tej książce skupienia większej uwagi na bohaterach - tak naprawdę w dużym stopniu poznajemy Teklę (co absolutnie nie dziwi, w końcu to o niej miała być ta książka), jednak tylko poprzez zupełnie różnorodne wypowiedzi ludzi, z którymi kobieta miała do czynienia. Pozostałe postacie tak naprawdę są, bo są i autorka nie rozwodzi się nad nimi specjalnie. Jakiekolwiek relacje między bohaterami też pozostawiają wiele do życzenia.

„Nieszczęście w szczęściu” to po prostu przyjemna rozrywka na praktycznie dwa wieczory. Czytało mi się te historię naprawdę przyjemnie, czasami wywoływała mój uśmiech, czasami nawet kręcenie głową z niedowierzania z powodu wręcz absurdalnych historii z Teklą w roli głównej. Ta historia nie pojawi się w zestawieniu najlepszych przeczytanych przeze mnie książek, ale nie mogę powiedzieć, żeby mi się nie podobała. Jeżeli szukacie czegoś przyjemnego, lekkiego i zabawnego na już coraz chłodniejsze wieczory, to śmiało możecie sięgnąć po najnowszą książkę Olgi Rudnickiej. 



Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...