Przejdź do głównej zawartości

Dzień, w którym umarł Kapuściński - Ramón Lobo


Zdarza mi się odczuwać prawdziwy smutek, kiedy niektóre dobre książki przechodzą w social mediach bez echa. „Dzień, w którym umarł Kapuściński” to właśnie jedna z takich nieco pominiętych książek, która wywarła na mnie naprawdę dobre wrażenie, a sama nie widziałam jej nigdzie poza profilami wydawcy. Tym bardziej mam nadzieję, że przeczytacie te kilka zdań mojej opinii o niej i zdecydujecie się po nią sięgnąć, bo naprawdę warto!

„Dzień, w którym umarł Kapuściński” opowiada o życiu i pracy reporterów wojennych. Poznajemy Roberta Mayo, który pojawiał się na wszystkich najważniejszych frontach. Bardzo często w jego podróżach towarzyszył mu fotoreporter Tobias Hope. To opowieść fikcyjna, ale autor nie ukrywa, że połączył w niej swoje przeżycia i doświadczenia, w końcu przez ponad 20 lat sam relacjonował wydarzenia z najważniejszych punktów zapalnych na świecie. 

Autor pisze wprost, bez koloryzowania, bez cenzurowania, zupełnie tak, jak było. Czasem niektóre historie są przytłaczające, przerażające, ale właśnie to niewątpliwie jest ogromnym plusem tej historii. Czyta się tę książkę jak naprawdę dobrze skrojony reportaż, jakby uczestniczyło się w tych wydarzeniach razem z bohaterami. Ponadto, mimo trudności niektórych scen, pióro autora jest dość lekkie i przez tę historię można płynąć. 

Oprócz wojennych obrazków, autor zapewnia także historie dotyczące życia bohaterów poza pracą, co wydaje mi się naprawdę fajnym zabiegiem. Poznajemy ich zachowania w życiu codziennym, próby radzenia sobie z traumą, walkę z depresją i ciągłe starania odnalezienia się w zwyczajnym, nienaznaczonym adrenaliną świecie. I to nie jest tutaj bez znaczenia - często docenia się bohaterstwo czy pracę ludzi przebywających w ogarniętych wojną miejscach, bardzo często jednak zapomina się o tym, że to są nadal zwyczajni ludzie, którzy będą musieli żyć na co dzień z przerażającymi obrazami w głowie, które tak łatwo nie chcą odejść w zapomnienie. 

„Dzień, w którym umarł Kapuściński” to zupełnie nieoczywista, ale szalenie wciągająca, przejmująca opowieść, której nie brakuje swoistego humoru. To naprawdę ciekawa podróż do kulisów tego, co widujemy w mediach. To także nieco inne spojrzenie na świat reporterów wojennych, a także samego kryzysu tego typu dziennikarstwa. Tę książkę się pochłania i mam nadzieję, że jeszcze doczeka się zasłużonej sławy i coraz więcej osób będzie po nią sięgać! 


Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...