Zdarza mi się odczuwać prawdziwy smutek, kiedy niektóre dobre książki przechodzą w social mediach bez echa. „Dzień, w którym umarł Kapuściński” to właśnie jedna z takich nieco pominiętych książek, która wywarła na mnie naprawdę dobre wrażenie, a sama nie widziałam jej nigdzie poza profilami wydawcy. Tym bardziej mam nadzieję, że przeczytacie te kilka zdań mojej opinii o niej i zdecydujecie się po nią sięgnąć, bo naprawdę warto!
„Dzień, w którym umarł Kapuściński” opowiada o życiu i pracy reporterów wojennych. Poznajemy Roberta Mayo, który pojawiał się na wszystkich najważniejszych frontach. Bardzo często w jego podróżach towarzyszył mu fotoreporter Tobias Hope. To opowieść fikcyjna, ale autor nie ukrywa, że połączył w niej swoje przeżycia i doświadczenia, w końcu przez ponad 20 lat sam relacjonował wydarzenia z najważniejszych punktów zapalnych na świecie.
Autor pisze wprost, bez koloryzowania, bez cenzurowania, zupełnie tak, jak było. Czasem niektóre historie są przytłaczające, przerażające, ale właśnie to niewątpliwie jest ogromnym plusem tej historii. Czyta się tę książkę jak naprawdę dobrze skrojony reportaż, jakby uczestniczyło się w tych wydarzeniach razem z bohaterami. Ponadto, mimo trudności niektórych scen, pióro autora jest dość lekkie i przez tę historię można płynąć.
Oprócz wojennych obrazków, autor zapewnia także historie dotyczące życia bohaterów poza pracą, co wydaje mi się naprawdę fajnym zabiegiem. Poznajemy ich zachowania w życiu codziennym, próby radzenia sobie z traumą, walkę z depresją i ciągłe starania odnalezienia się w zwyczajnym, nienaznaczonym adrenaliną świecie. I to nie jest tutaj bez znaczenia - często docenia się bohaterstwo czy pracę ludzi przebywających w ogarniętych wojną miejscach, bardzo często jednak zapomina się o tym, że to są nadal zwyczajni ludzie, którzy będą musieli żyć na co dzień z przerażającymi obrazami w głowie, które tak łatwo nie chcą odejść w zapomnienie.
„Dzień, w którym umarł Kapuściński” to zupełnie nieoczywista, ale szalenie wciągająca, przejmująca opowieść, której nie brakuje swoistego humoru. To naprawdę ciekawa podróż do kulisów tego, co widujemy w mediach. To także nieco inne spojrzenie na świat reporterów wojennych, a także samego kryzysu tego typu dziennikarstwa. Tę książkę się pochłania i mam nadzieję, że jeszcze doczeka się zasłużonej sławy i coraz więcej osób będzie po nią sięgać!
Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka
Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl
Komentarze
Prześlij komentarz