Czy czytanie serii książkowej zaczynając od końca jest w literackim świecie zbrodnią? Cóż, jeżeli tak, to popełniałam ją z pełną przyjemnością, poznając historię zawartą w „Żadanicy” Katarzyny Puzyńskiej. Rzadko porywam się na tego typu sytuacje, ale kiedy dostałam propozycję przeczytania tej książki, bardzo mnie ona zaciekawiła, a kiedy pani zajmująca się promocją w Wydawnictwie Prószyński i S-ka zapewniła mnie, że spokojnie zrozumiem całą fabułę „Żadaicy” bez znania poprzednich części tej serii, nie zastanawiałam się zbyt długo. I bardzo, ale to bardzo się z tego cieszę!
Katarzyna Puzyńska zabiera czytelnika do Lipowa, które, jak to z małymi miasteczkami bywa, rządzi się swoimi prawami. Do dopiero rozpoczynającej swoją działalność agroturystyki Daniela Podgórskiego przyjeżdżają dwie kobiety, które od razu po wyjściu z samochodu składają mu nieoczekiwaną propozycję. Czy wywoływanie duchów w domu powszechnie uważanym za nawiedzony to dobry pomysł? Na niebie księżyc w pełni, co skłania ludzi do dziwnych zachowań. Tej nocy zdarzy się naprawdę wiele dziwnych rzeczy, gdzie jedna decyzja pociągnie za sobą lawinę przykrych zdarzeń.
Jestem pod absolutnym wrażeniem tej książki. Tak naprawdę wszystkie wydarzenia dzieją się jednej nocy, w przeciągu dosłownie kilku godzin. Autorka z niezłą wprawą bawi się emocjami czytelnika, serwując mu naprawdę spory dreszczyk emocji. Kiedy wydarzenia nabierają tempa i zaczyna się robić coraz ciekawiej, Puzyńska robi przerywnik w postaci małej retrospekcji i przedstawia historię jednego z bohaterów, tłumacząc tym samym niektóre zachowania z tej jednej, fatalnej nocy. Mimo że są to spokojniejsze fragmenty, absolutnie nie można narzekać na nudę. Przeszłość czasem okazuje się naprawdę przerażająca. Szczególnie spodobał mi się rozdział dotyczący Maksyma, którego przeżycia niejednokrotnie przyprawiły mnie o dreszcz niepokoju na plecach. Klimat, który stworzyła autorka jest naprawdę genialny! Dodatkowo, Puzyńska bardzo często kończyła rozdziały w taki sposób, że nie dało się tej książki odłożyć, emocje sięgały zenitu, a każda strony podnosiła je jeszcze wyżej, przynosząc tym samym coraz więcej pytań.
W „Żadanicy” pojawia się wiele bohaterów i wiele różnych wątków z ich udziałem - często w książkach okazje się to problemem, trudno się zorientować w wydarzeniach. Na szczęście tutaj nie ma mowy o takim problemie. Sama byłam zdziwiona, ale ani razu nie pogubiłam się w tych wszystkich historiach, które - koniec końców - praktycznie się ze sobą łączą. Wszystko jednak napisane jest zupełnie przejrzyście i z łatwością przechodzi się od wątku do innego, próbując zrozumieć wszystkie zawiłości w relacjach między bohaterami. Ta wielowątkowość pozwala też spojrzeć na wszystkie wydarzenia z zupełnie różnych stron, zrozumieć motywacje konkretnych osób. Jak wiele zawiści, złości i chęci zemsty może być w jednym człowieku? Każdy z naszych bohaterów przekonał się o tym naprawdę dobitnie.
Puzyńska serwuje zawiłą zagadkę, w której nic nie jest oczywiste. A kiedy czytelnik myśli, że być może poznał rozwiązanie, autorka pokazuje, że absolutnie nic nie jest takie, jakie mogłoby się wydawać. Z lekkością wodzi za nos, budując tylko coraz większe napięcie. Sama podczas czytania próbowałam znaleźć rozwiązanie, zakładałam, jak konkretne wydarzenia mogą się skończyć - właściwie nic z tego nie okazało się prawdziwe. No i samo zakończenie - wow! Dla mnie było niemałym zaskoczeniem, a myślę, że ktoś, kto poznał wszystkie części tej serii, został dosłownie „wyrwany z butów”.
Pod płaszczem zawiłej zagadki kryje się także coś więcej. „Żadanica” zupełnie obnaża ludzką psychikę, pokazuje do jakich czynów prowadzą dawne zadry, jak jeden błąd dosłownie może przekreślić całe życie. Jedno wydarzenie w zamierzchłej przeszłości rzutuje na zachowanie bohatera, któremu wydaje się, że poradził sobie z przykrościami, które już dawno pozostawił ze sobą. Jest też tutaj dużo zazdrości, nieporozumień, egoizmu i kłamstwa. Uwielbiam, kiedy emocje w kryminałach nie są wywoływane tylko przez samą przerażającą zbrodnię, ale także przez głębsze, niewidoczne na pierwszy rzut oka zadry.
Właściwie trudno mi oddać słowami, jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta historia, myślę że po prostu trzeba to sprawdzić „na własnej skórze”! Ogromnie się cieszę, że skusiłam się na tę książkę i śmiało, jeżeli jeszcze nie znacie tej serii, możecie sięgnąć po „Żadanice”. Tak naprawdę nie ma problemów ze zrozumieniem historii, wszystkie ważne kwestie oraz bohaterowie są tutaj przedstawieni przez autorkę, więc nieznajomość poprzednich części totalnie nie ma znaczenia. Niemniej, ja będę chciała nadrobić poprzednie tomy cyklu i to najlepiej jak najszybciej, po takiej lekturze naprawdę chcę więcej! I Wy nie zastawiajcie się długo, z całego serca polecam Wam poznać historię zawartą w „Żadanicy” - niesamowita to była przygoda!
Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem Prószyński i S-ka
Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl
Komentarze
Prześlij komentarz