Przejdź do głównej zawartości

Ostatnia księgarnia w Londynie - Madeline Martin


Jakiś czas temu odkryłam, że z przyjemnością czyta mi się historie osadzone w wojennej rzeczywistości, które mimo przykrej, przygnębiającej otoczki, zachowują niepowtarzalny klimat. I tak jak niedawno zachwyciłam się książką „Wenecki Szkicownik” Rhys Bowen, tak i teraz książka „Ostatnia księgarnia w Londynie” totalnie mnie zachwyciła.

Grace Bennett wraz z przyjaciółką Viv przyjeżdzają do Londynu, gdzie zatrzymują się u przyjaciółki zmarłej mamy Grace, Pani Weatherford. Dziewczyny od zawsze marzyły, aby wyrwać się z prowincjonalnego Drayton i wieść wykwintne życie w stolicy, nie spodziewały się jednak, że ich plany szybko zostaną pokrzyżowane. Kilka tygodni po ich przyjeździe, Londyn zostaje ogarnięty wojną, a codzienne życie w mieście stanie się stresujące i przygnębiające. Grace odnajdzie jednak namiastkę spokoju, zaczynając - z braku innych możliwości - pracę w księgarni Primrose Hill Books, która przyniesie jej zdecydowanie dużo więcej, niż tylko zajęcie nudnych dni.

Pierwsze, co zachwyca w tej historii, to jej niesamowity klimat, który da się wyczuć już od pierwszych stron. Mnie ta historia dosłownie w siebie wciągnęła, nie umiałam oderwać od niej swoich myśli, nieustannie szukając okazji, żeby tylko przeczytać chociaż kilka stron. Zupełnie pochłaniająca, wzbudzająca lekki niepokój, ale także całkowicie zachwycająca jest ta książka, jednocześnie będąc całkowicie prostą historią z totalnie banalnym wojennym tłem (w takim znaczeniu, że fabularnych książek osadzonych w 1939 roku jest naprawdę wiele). Prostota i swego rodzaju lekkość tej historii, naprawdę urzeka. 

To, co dla czytelnika może okazać się naprawdę przyjemnym wątkiem, jest cała otoczka literatury. Grace na początku zupełnie niechętnie podchodzi do swojej pracy - nie czyta książek, nie wie o jakie tytuły pytają ją nieliczni klienci, nie ma też najmniejszego pojęcia co mogłaby polecić tym, którzy sami nie wiedzą, czego szukają. Spotkany w księgarni przystojny mężczyzna George, podarował jej książkę, która ostatecznie na dobre rozbudziła w Bennett miłość do literatury. Dzięki temu, w „Ostatniej księgarni w Londynie” ukazana jest jej największa moc - moc zupełnego odcięcia się od rzeczywistości. W czasie wojny, w zamartwianiu się o życie swoje i bliskich, w ciągłym strachu przed niemieckimi nalotami, ludzie potrzebują zajęć czymś myśli, odciąć się i przenieść się chociaż na chwilę do zupełnie innego miejsca. Z pomocą przychodzi im Grace, która serwuje czytelnikom kolejne historie, niczym lekarstwa na różne dolegliwości, bo jak podpowiadał jej George, „to właśnie książki wlewają w nasze serca najwięcej nadziei”. 

„Ostatnia księgarnia w Londynie” opowiada, jak sam tytuł wskazuje, o jedynej księgarni, która przetrwała niemieckie naloty, o miejscu, które zjednoczyło ludzi, które odmieniło wiele żyć. Kiedy pod koniec historii każdy z bohaterów oznajmia, co zmieniło się w jego życiu za sprawą Grace i Primrose Hill Books, niejeden czytelnik będzie musiał ocierać łzy wzruszenia. Ja sama musiałam walczyć z emocjami, mimo że raczej nie należę do tych, którzy wylewają łzy podczas lektury. Tutaj jednak tak silnie skumulowane przez całą powieść emocje, na końcu dają swój upust i trudno się powstrzymać. 

Oprócz literackiego wątku, historia opowiada też o niesamowitej sile jednej młodej kobiety. Grace nie tylko świetnie radzi sobie z postawieniem na nogi księgarni i przywróceniem jej stanu do tego z najlepszych lat świetności, Bennett wstępuje także do ARP, czyli organizacji, która służyła ochronie ludzkości cywilnej przed niebezpieczeństwem nalotów powietrznych w czasie wojny. W dzień zajmowała się coraz lepiej prosperującą księgarnią, a nocą pilnowała porządku, z czasem zajmowała się transportowaniem ludzi do schronów, gaszeniem pożarów, które wybuchły po zrzuceniu bomb i pomocy tym, którzy stracili swoje dachy nad głową. Mimo zmęczenia i makabrycznych obrazków, które musiała oglądać co noc, Grace nie traci ducha walki i swego ciepła, próbuje pomóc każdemu, kto tylko tego potrzebuje. Jej wysiłki zostały zauważone, a Pan Evans, właściciel księgarni, stwierdził, że Bennett „tam, na zewnątrz, ratuje ludziom życie. Tu, w księgarni - ich dusze” co idealnie obrazuje, jak wielkie znaczenie dla mieszkańców Londynu miała chwila zapomnienia spowodowana literaturą. 

Ze względu na umiejscowienie w czasie, historia momentami robi się naprawdę przykra, a czasami nawet przytłaczająca. Mimo wszystko to tylko podkręca ten niesamowity klimat, o którym wspomniałam na początku i wywołuje jeszcze więcej emocji. To przejmująca, prosta, ale naprawdę cudowna historia o wojnie, stracie, bezinteresownej pomocy i ogromnej sile literatury. Pojawia się tutaj także swego rodzaju wątek miłosny, jest on jednak bardzo subtelny, delikatny, zupełnie niewinny. Jestem totalnie zauroczona tą historią i myślę, że na długo pozostanie ona w moim czytelniczym sercu. Mam nadzieję, że skusicie się na „Ostatnią księgarnię w Londynie” i zachwyci Was dokładnie tak, jak mnie! 


Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...