Przejdź do głównej zawartości

Żołnierskie serce - Tomasz Betcher


Do „Żołnierskiego serca” podeszłam z wielkim entuzjazmem, mimo że wcześniej nie znałam autora, to opis książki brzmiał na tyle interesująco, że oczekiwałam naprawdę przyjemnej lektury. I dostałam to, czego chciałam.

Piotr powraca ranny z misji w Afganistanie, a oprócz z zespołem stresu pourazowego, musi zmagać się także z medialną burzą, która rozpętała się, kiedy oskarżono go o spowodowanie śmierci kolegów żołnierzy.  Nie znajdując nigdzie spokoju, postanawia poszukać go w małym miasteczku. Bezpieczną przystanią okazuje się stary dom po dziadku, jednak Piotr będzie musiał mierzyć się nie tylko ze swoimi demonami, ale także problemami trójki rodzeństwa, które znalazło schronienie w starym domu.

Książka utrzymana jest w dwóch liniach czasowych, przeszłości i teraźniejszości. Poznajemy zarówno losy Piotra, jak i trójki rodzeństwa. Autor stopniowo dawkuje czytelnikowi informacje o przeszłości bohaterach, dzięki czemu buduje swoiste napięcie. Większości rzeczy można się domyślić, nie przeszkadza to jednak w odbiorze. Na uznanie na pewno zasługuje kreacja bohaterów, każdy z nich posiadał własne, unikalne cechy, które wspólnie tworzyły obraz niezwykle realistyczny. Sama fabuła jest równie dopracowana, z powodzeniem można wczuć się w emocje, które towarzyszyły bohaterom podczas wszystkich opisywanych wydarzeń.

Tę historię odkrywa się powoli i jest to dość bolesna droga. Nie zrozumcie mnie jednak źle, to nie tego typu książka, z którą trzeba się nieźle namęczyć, żeby ją skończyć, absolutnie! Chodzi jednak o to, że kiedy przewróciłam ostatnią stronę „Żołnierskiego serca”, zdałam sobie sprawę jak mimo wszystko smutna i przepełniona ludzkim cierpieniem była ta książka. Takiego bólu w książkach czasami się poszukuje, ale nie w akcie masochizmu, a żeby przypomnieć sobie o ludzkiej brutalności, podłości, o niesprawiedliwości świata i o nieporadności człowieka. Kiedy jednak przetrawi się cały ten ból, który towarzyszy wydarzeniom w książce, można dostrzec dużo wartości, które z niej płyną. 

Nie da się ukryć, że główny bohater Piotr Walczak, był niezłomnym człowiekiem. I wbrew pozorom nie wykształtowała go tak misja w Afganistanie czy wcześniej w Iraku, a sama droga, jaką pokonał by w ogóle zyskać poważanie w jednostce. Przyznam szczerze, że niekiedy z rosnącym niepokojem czytałam o jego przygodach - chociaż nie wiem czy w obliczu tego, czego doznawał, „przygoda” jest dobrym określeniem - w wojsku, o tym jak długą, bolesną ale i pouczającą drogę musiał przejść, aby stać się dokładnie takim człowiekiem, jakim dał się poznać, kiedy wylądował w Sielcu. 

Niełatwo w życiu miało także rodzeństwo, które mieszkało w starym domu po dziadku Piotra. Emilia walczyła o to, aby zabrać rodzeństwo z domu dziecka i zapewnić im godne życie, bez krzyków, bicia i alkoholu, czego doświadczali w swoim rodzinnym domu. Kobieta robi wszystko, żeby jej rodzeństwo nie chodziło głodne i miało się w co ubrać, ale jest osamotniona w swoich staraniach. Natalia zachowuje się jak zbuntowana nastolatka, mając o wszystko pretensje do starszej siostry, a Jaś potrzebuje trochę więcej uwagi, nie rozwijając się prawidłowo. Cała trójka nosi w sobie ogromne pokładu bólu i niesprawiedliwości, jaka spotkała ich w życiu. Emilia najpierw straciła swojego ukochanego ojca w wypadku, a potem musiała znosić pijanego, uciekającego się do przemocy ojczyma. Natalia i Jaś przeszli zdecydowanie zbyt dużo, jak na ich krótkie życie, ale nie odebrało im to całkowicie radości życia.

Mimo przykrych wydarzeń, które odcisnęły piętno zarówno na rodzeństwie, jak i na Piotrze, wszyscy starają się udźwignąć trudy codzienności. Ta historia pokazuje, że mimo wszystko człowiek jest niezwykle wytrwałym stworzeniem i zniesie naprawdę wiele złego. To tego typu książka, która może wnieść nieco nadziei do serca czytelnika, pokazując że nawet kiedy sytuacja życiowa przybiera całkiem beznadziejny ton, jesteśmy w stanie odmienić los.

Akcja w tej książce płynie dość spokojnie. Oczywiście, zdarzają się różne, niespodziewane sytuacje, które wprowadzają trochę tempa i zamieszania, ale całość specjalnie się nie spieszy. Może dlatego tak dobitnie odczuwa się wszystkie emocje, które wręcz biją z tej historii. A jakby samego cierpienia było mało, końcówka książki może wręcz wycisnąć łzy z wrażliwszych czytelników.

Nie chciałabym jednak stworzyć „Żołnierskiemu sercu” przytłaczającego obrazu, bo ta historia absolutnie taka nie była. W codziennych sytuacjach, w jakich postawieni zostali bohaterzy, pojawia się dużo radości i uśmiechu, szczególnie obserwując relację Emilii i Piotra. Co prawda zabrakło mi trochę rozwinięcia tego wątku. Wiemy, że coś się dzieje między tą dwójką, jednak ich droga do uczucia została trochę pominięta, myślę że spokojnie można było poświęcić ich relacji trochę więcej czasu. To właściwie jedyny zarzut, który mogę postawić tej książce. 

„Żołnierskie serce” to niezwykle wiarygodna, smutna i piękna zarazem opowieść, która ma szanse skraść niejedno czytelnicze serce. Ja jestem niesamowicie zadowolona z lektury, którą chciałam przeżywać i nie chciałam, aby się kończyła. Mam nadzieję, że sięgnięcie po tę książkę i będziecie mieć podobne odczucia.


Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem W.A.B.

Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...