Przejdź do głównej zawartości

Święta w Port Moody - Ewelina Nawara i Małgorzata Falkowska


Rynek książki w pełni opanowały świąteczne historie, więc nie trudno w tym okresie o znalezienie lektury, która obiecuje bajkową, zimową scenerię i dużo miłości, żeby ogrzać czytelnika. Do tej pory nie miałam szczęścia w wyborze świątecznych powieści, nie przeczytałam jeszcze takiej, z której byłabym w pełni zadowolona. Widząc, że w tym roku na świąteczną książkę zdecydował się duet Eweliny Nawary i Małgorzaty Falkowskiej, bez zastanowienia skusiłam się na tę opowieść. Niestety, mimo tego, że pióro autorek bardzo mi się podoba, tak sama historia w książce „Święta w Port Moody” nie do końca przypadła mi do gustu. 

Poznajemy Abigail Sharpe, dziennikarkę, która właśnie stanęła przed szansą na awans. Na drodze do spokojnego oddania się pracy, staje jej telefon od matki, która oświadcza jej, że musi się zająć swoim chorym dziadkiem na czas wyjazdu rodziców. Abi nie jest zadowolona, bo zmuszona jest do powrotu do małego, rodzinnego miasteczka, z którego uciekła ponad dziesięć lat temu. Jak zareagują jej dawni znajomi i czy będzie w stanie odnaleźć się w Port Moody?

Historia zaczyna się całkiem przyjemnie, jest lekko, czasem zabawnie, a momentami robi się naprawdę gorąco. Mimo że rozwój akcji z góry jest możliwy do przewidzenia, pojawiają się w tej historii momenty, które mogą zaskoczyć. Autorki świetnie oddały urok małego miasta, zasypanego śniegiem. Podczas czytania czuć atmosferę, która panuje w Port Moody i na pewno można powoli nastrajać się na świąteczną atmosferę. 

Mam dwa zarzuty, który odebrały mi radość z czytania tej świetnie i uroczo zapowiadającej się historii. Jeden z nich jest poważny - historia z przeszłości, która tak naprawdę nadaje bieg całej akcji, przez którą życie bohaterów potoczyło się tak, a nie inaczej, opisywana jest w kilku rozdziałach zupełnie inaczej! Nie wiem czy autorki nie dogadały ze sobą tak ważnego elementu, czy same pogubiły się w tym, co tworzą, czy może zmieniły coś w ostatniej chwili, aby wytłumaczyć konkretne zachowanie bohaterów. Tak istotna jednak pomyłka była dla mnie nie do przejścia. Jeszcze teraz, pisząc tę recenzję, kartkuję strony i szukam wspomnianych sytuacji z nadzieją, że być może coś przeoczyłam lub źle zrozumiałam, ale nie - na samym początku owo zdarzenie przedstawione jest inaczej niż w późniejszych rozdziałach. Naprawdę duży minus.

Drugi zarzut to kółko, w którym utknęły losy bohaterów mniej więcej po 1/3 książki. Nie przesadzę pisząc, że co drugą stronę bohaterzy rzucają się na siebie, uprawiając niepohamowany seks, zaraz po tym krzyczą na siebie i kłócą się o rzeczy, które każde z nich widzi z innej perspektywy i nie dochodzą do porozumienia, a po kolejnych dwóch stronach historia się powtarza. I choć na początku takie sceny były nawet ekscytujące i wprowadzały sporo emocji w relacje Abi i Logana, tak po jakimś czasie to zrobiło się już naprawdę męczące. Oni właściwie ze sobą nie rozmawiali, nie potrafili otwarcie powiedzieć, czego praną, tylko rzucali się na siebie jak zwierzęta i tyle. Rozumiem, że to książka z rodzaju tych „grzesznych”, miało być gorąco i pobudzająco, ale warto byłoby również zadbać o jakiś rozwój relacji między bohaterami, a nie tylko na zaspokojenie ich potrzeb seksualnych co drugą stronę książki.

I tak, przyjemnie i ciepło zapowiadająca się historia, przerodziła się w książkę z serii tych, podczas czytania których męczę się i przewracam oczami, mając mimo wszystko nadzieję, że końcówka osłodzi mi wcześniejsze rozczarowania. Tym razem, jak można było się spodziewać, końcówka była dość ckliwa, ale przez ten brak rozmowy i rozbudowy relacji, nawet ta końcówka wydawała się trochę nie na miejscu. 

Przypominam sobie, że w poprzedniej książce tego duetu, „Niedoskonałym” również nie podobał mi się brak jakiejkolwiek komunikacji między bohaterami, tylko ciągle kłótnie i niedopowiedzenia. I chociaż dalej podtrzymuję, że Nawara i Falkowska mają lekkie pióro i przez ich historie - przynajmniej na początku - się dosłownie płynie, tak ta niezdolność do rozmowy i zdrowego podejścia do relacji bohaterów robi się męcząca. Szczerze nie wiem czy skusiłabym się na kolejną, nową książkę tego duetu - na pewno musiałabym to dokładnie przemyśleć.

Jeżeli lubicie opisy scen seksu co drugą stronę i nie przeszkadza wam nieudolność bohaterów do normalnej rozmowy, to pewnie spodoba Wam się ta książka. Atmosfera małego miasteczka i klimat świąt pełnych śniegu są zachowane, ale będziecie też musieli przymknąć oko na zupełne niedopracowanie najważniejszego wątku w książce. Dla mnie ta historia wypada naprawdę średnio. 


Książka przeczytana w ramach współpracy z Wydawnictwem Muza
Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię - Marta Łabęcka

Zazwyczaj do książek, które zasłynęły w serwisie Wattpad, a potem zostały wydane, podchodzę nieco sceptycznie - być może dlatego, że już na kilku takich historiach się zawiodłam. Bardzo się cieszę, że przez to nie zniechęciłam się do sięgnięcia po „Flaw(less). Opowiedz mi naszą historię", bo ta książka całkowicie zawładnęła moimi emocjami.  Ona ma status lodowej księżniczki, pochodzi z tak zwanego dobrego domu i zgarnia same najlepsze oceny. Odpycha od siebie ludzi i jedyne o czym marzy, to ucieczka z Moreton. Do niego przylgnęła łatka narkomana, a dla jego matki liczą się tylko używki i przypadkowi mężczyźni. Ich znajomość zaczyna się całkiem przypadkiem, ale szybko okazuje się, że mają ze sobą dużo więcej wspólnego, niż wydawało się na początku.  Jestem zachwycona i zauroczona tą historią. Najlepszą rekomendacją tej książki będzie to, że siedziałam przy niej do prawie 1:30 w nocy (a to zdarza mi się naprawdę rzadko), bo nie byłam w stanie jej odłożyć, nie poznając losów tej ...

Ozyrys – Remigiusz Mróz

Uważam, że seria „Langer” to książki Remigiusza Mroza, która ma szansę podbić serca osobom, które do tej pory nie miały po drodze z twórczością autora. I „Ozyrys”, chociaż trzeci w kolejce, nie ustępuje swoim poprzednikom i zapewnię naprawdę wiele emocji, zwrotów akcji i świetną rozrywkę. Bardzo trudno opowiadać i fabule tych książek, nie spojlerując jednocześnie wielu wydarzeń, więc oszczędność w słowach, jeśli chodzi o sam opis wydawcy, powinien być tutaj wystarczający: „Kiedy jeden potwór staje przed sądem, drugi zaczyna polowanie”. Przyznam, że naprawdę dużo się dzieje w tej historii i właściwie nawet na chwilę nie zwalniamy tempa. Przeplatają się w niej różnorodne wątki, kontynuujące wydarzenia z poprzednich tomów, ale oczywiście najważniejsze są tutaj występki Ozyrysa i Piotra Langera. A te są wręcz spektakularne!  To też tego typu historia, w której mimo poważnych tematów pojawia się sporo humoru – ten humor jednak często występuje w spotkaniach z Piotrem Langerem, przez co ...

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie...