Przejdź do głównej zawartości

Przepaść - Remigiusz Mróz


Słynna trylogia z Komisarzem Forstem doczekała się siódmego tomu. Brzmi absurdalnie? Nie w przypadku Remigiusza Mroza, który przygotował już swoich czytelników na to, aby spodziewali się niespodziewanego. 

Stary dobry Forst wrócił. Po wielu zawirowaniach komisarz Wiktor Forst wraca na służbę i prowadzi sprawę zaginionej w Tatrach Zachodnich. Dziewczyna przepadła bez wieści, a ostatnio widziana była w towarzystwie czterech słowackich turystów. Przy okazji poszukiwań Forst natrafia na zbrodnię sprzed lat, która całkiem odmieni śledztwo. 

Jak to bywało już w tej serii (ale i w większości książkach Mroza), autor niesamowicie wodzi czytelnika za nos. Nawet jeżeli już wydaje się, że sprawca jest znany, a cała zagadka rozwiązana - nic bardziej mylnego. Nagle czytelnik poznaje nowe fakty, które zupełnie zmieniają bieg wydarzeń. I mimo że osobiście spodziewałam się takich zabiegów - w końcu niejedną książkę Mroza już przeczytałam - bardzo mi się ten zabieg podoba. Autor jest w stanie rozpisać wszystko tak, że na koniec czytelnik i tak jest zaskoczony.

Świetne w tej książce było to, że rozdziały z opisami toczącego się śledztwa, przeplatane były rozdziałami z perspektywy mordercy - poznajemy jego personalia, myśli, działania i przede wszystkim „jesteśmy z nim”, kiedy dokonuje jednego z morderstw. Osobiście uwielbiam takie fragmenty, które pokazują myślenie i to, czym kieruje się zabójca. Taki zabieg pokazuje, że tak naprawdę każdy, nawet nasz sąsiad, może być seryjnym mordercą, a bardzo często pobudki, które nim kierują, to odbicie jakichś wydarzeń z przeszłości.

Wielkim plusem, który należy zapisać na konto Mroza jest fakt, że z całą starannością opisuje wszelkie szlaki i szczyty, gdzie dzieje się akcja. Warto to docenić, równie dobrze mogłoby się skończyć na opisach typu: „gdzieś na szlaku czerwonym” czy „na szczycie Starorobociańskiego Wierchu”, tymczasem opisy są naprawdę dokładne. To dodatkowy „smaczek” dla osoby chodzącej po Tatrach, ja osobiście odnalazłam w swojej pamięci szlaki (przynajmniej te, którymi zdarzyło mi się wędrować), którymi podążali bohaterowie, dzięki czemu jeszcze bardziej mogłam wciągnąć się w lekturę.

Nie mogę też nie wspomnieć o relacji jaka łączyła Osicę z Forstem, czyli mój ulubiony duet tej serii. Chociaż od początku ich stosunki były ciekawe, tak w tej części przechodzą samych siebie, a większość ich potyczek słownych okraszonych była moim nieprzerwanym uśmiechem. Ten humor totalnie do mnie trafia. Co do pozostałych relacji bohaterów, nie będę się rozpisywać, żeby zanadto nie zdradzać fabuły, jednak muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z takiego obrotu spraw. No i ostatecznie cieszę się również z tego, że zaraz po tym, jak Forst - zresztą jak zwykle - ledwo, ale jednak wychodzi żywy z wszystkich opresji, które na niego spadły, stawia czoła prawdziwemu życiu, a nie znika bez śladu. To, i właściwie nie do końca zakończona sprawa w „Przepaści” (mimo sporej objętości książki), zwiastują kolejny tom, a dla mnie to tylko sama radość. 

Muszę przyznać, że tęskniłam za takim obrazem Forsta, który skradł moje czytelnicze serce już na pierwszych stronach „Ekspozycji”, o czym niejednokrotnie wspominałam. Kiedy to Wiktor włożył „łapę w gębę umarlaka” na Giewoncie wiedziałam, że się polubimy. I jasne, można się trochę pośmiać z tego, że od początku na okładkach książek z tej serii pojawiał się napis „Trylogia z komisarzem Forstem”, „Zerwa” zapowiadana była jako „wielki finał pentalogii z komisarzem Forstem”, a ostatecznie dziś możemy czytać siódmy tom i nie zapowiada się na to, aby Remigiusz Mróz na tym poprzestał. Jeżeli jednak o mnie chodzi, totalnie mi to nie przeszkadza, co więcej, byłabym ogromnie zadowolona, gdyby Wiktor doczekał się przynajmniej tylu tomów, ile dostała Chyłka.

Wiem, że są ludzie, którzy od książek Mroza stronią, czasem z nie do końca wyjaśnionych powodów - może powodem jest jego popularność, może ilość wydawanych książek rocznie. Ale jeżeli miałabym kogokolwiek przekonać do sięgnięcie po jakąś książkę Remigiusza, to bez wahania wskazałabym właśnie tę serię! Charyzmatyczni bohaterowie, niebanalne i brutalne zbrodnie, a większość wydarzeń dzieje się w naszych Tatrach - sprawdźcie sami, nie pożałujecie.


Recenzja dostępna także na portalu Poinformowani.pl

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Saga o ludziach ziemi. Wieczorne gody – Anna Fryczkowska

Jestem absolutną fanką Sagi o ludziach ziemi. Anna Fryczkowska stworzyła niesamowicie angażującą i emocjonalną serię, którą wspaniale się czyta! Odkrywanie wszystkich codziennych bolączek i małych radości wszystkich bohaterów jest naprawdę świetną przygodą i prawdziwie mi przykro, że „Wieczorne gody” zamykają tę serię. Jednocześnie, jest to – chociaż po drugim tomie bym nie przypuszczała – historia, która podobała mi się najbardziej z całej sagi. Świat pędzi do przodu, a wraz z nim pojawiają się drobne, ale jednak znaczące zmiany w mało wsi. I chociaż obyczaj, dopasowanie do społeczności, w której się żyje i postępowanie zgodnie z przekazywaną wiedzą z pokolenia na pokolenie nadal są bardzo ważne, pojawiają się postacie występujące przed szereg. Historia Marianny Betowej, kobiety, która lubiła postawić na swoim, niesamowicie przypadła mi do gustu. I chociaż we wszystkich tomach tej sagi pojawiają się silne, przodujące kobiety, tak to właśnie Marianna zrobiła na mnie największe wrażenie

Niewiedza, Tożsamość, Nieśmiertelność, Spotkanie - Milan Kundera

Do tej pory nie miałam okazji spotkać się z literaturą Milana Kundery. Na szczęście z pomocą przyszło Wydawnictwo W.A.B., które wypuściło nowe wydania jego książek. Dzięki temu miałam okazję poznać cztery z jego powieści, nieco różne, ale dające pole rozważań. Niewiedza W tej książce znajdujemy historię Ireny i Josefa, którzy po wielu latach emigracji postanawiają wrócić do swojej ojczyzny. Szybko jednak okazuje się, że dwadzieścia lat to szmat czasu, a zmiany, które dokonały się zarówno w naszych bohaterach, jak i ich przyjaciołach, rodzinie i samej ojczyźnie, mogą okazać się zupełnie nie do przeskoczenia. „Niewiedza” to opowieść, w której losy tej dwójki splatają się i chociaż wydaje się, że łączy ich jedynie fakt przebywania poza krajem, to jednak okazuje się, że mają ze sobą wiele wspólnego. Autor przeplata ich historie, w ciekawy sposób łączy ich życia ze sobą, a jednocześnie pokazuje, jak jedna decyzja może odmienić wszystko to, co do tej pory wydawało nam się bliskie i znajome.

Nieznośna lekkość bytu - Milan Kundera

„Nieznośna lekkość bytu” to zdecydowanie najpopularniejsza książka czeskiego pisarza, która w moich planach czytelniczych widniała już od bardzo długiego czasu. Korzystając ze wznowienia w nowym wydaniu tej powieści, mogłam w końcu sięgnąć po tę historię i poznać przyczyny jej popularności. Milan Kundera w charakterystyczny dla siebie sposób rozprawia się z ludzkimi słabościami, rozwodzi się nad przypadkowością naszego życia, a robi to w naprawdę ciekawy pisarsko sposób. W tej opowieści kręcimy się wokół życia Teresy i Tomasza, a zahaczamy także o życie kilku innych postaci. Nie brakuje w tej historii typowych dla Kundery wtrąceń i rozważań, które dopełniają całości. Sposób, w jaki Kundera przeplata życia bohaterów, znajdując w nich miejsca dla własnych, filozoficznych rozważań, jest naprawdę niesamowity. Z pozoru chaotyczne rozdziały zaczynają tworzyć większą całość, w której nietrudno doszukać się głębi i dopiero w momencie przewrócenia ostatniej strony dostajemy pełen obraz, który m