Zuzę poznajemy jako porzuconą kobietę w bliźniaczej ciąży i z ogromnymi długami. Cudownym zrządzeniem losu na jej drodze pojawił się Marek, który przygarnia ją, obdarzając miłością i zapobiegając totalnej katastrofie w życiu Zuzy. Para szybko decyduje się na zamieszkanie w małej wsi, w domku pośrodku lasu. Kiedy Marek musi wyjechać do pracy, Zuzanna zostaje w domu sama i już pierwszej zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a wyobraźnia kobiety szaleje i podsuwa jej coraz to gorsze myśli.
Pierwsze odczucie po sięgnięciu po tę książkę to lekkie rozczarowanie. Nie jest to jednak rozczarowanie treścią książki, a samą jej promocją. Polecenia różnych autorów na okładce krzyczą: "przerażający i klaustrofobiczny thriller" albo "od początku czuć klimat grozy", natomiast jedyne z czym mogę się zgodzić to: "Matnia jest jak wciągający wir". Ta historia faktycznie ma w sobie coś, przez co trudno się od niej oderwać i właściwie jak tylko się ją na chwilę odłoży, od razu chce się do niej wracać. Mimo nieśpiesznie rozwijającej się akcji, książkę czyta się zadziwiająco szybko. Uczciwie trzeba jednak zaznaczyć, że to absolutnie nie jest przerażający thriller i właściwie do ostatnich osiemdziesięciu stron totalnie nie czuć grozy. Zdecydowanie jest ciekawie, czytelnik odczuwa pewną dezorientację i ciągle zastanawia się "co w tej wsi jest nie tak?', ale na tym głębsze emocje się kończą. Tę książkę można nazwać obyczajową z elementami thrillera, na pewno nie klaustrofobicznym thrillerem.
Tak jak wspomniałam, właściwie do osiemdziesięciu (a może i nawet mniej) stron, mamy nieśpieszną akcję, w której poznajemy jedynie codzienność Zuzy, której przyszło samotnie żyć w dziwnej wsi, z jeszcze dziwniejszymi sąsiadami. Czasem dostajemy jakąś niepokojącą scenę, która sprawia, że relacje między bohaterami wydają się jeszcze bardziej ciekawe, a sytuacja we wsi nie do końca normalna. A ostatni strony? Są pełne emocji, akcji i zadziwiających sytuacji. Brutalne, niecodzienne wydarzenia pozostawiają czytelnika z samymi pytaniami.
Gdyby wyzbyć się wszelkich oczekiwań, nie czytać zapewnień okładkowych, to z tego spotkania czytelnik może wyjść zadowolony. Zdecydowanie lżejsza książka Piotrowskiego (mając w pamięci wydarzenia z serii o Brudnym), ale nadal pozostaję zwolenniczką pióra tego autora. Tak jak już wspomniałam, książkę czyta się naprawdę dobrze, Piotrowski też świetnie potrafi wykreować swoich bohaterów. Czy tę książkę polecam? Oczywiście! Z zastrzeżeniem, żeby nie brać sobie do serca tego, co napisane na okładce, a podejść do tej historii zupełnie bez oczekiwań.
Opinia dostępna również na portalu Poinformowani.pl
Komentarze
Prześlij komentarz