Sięgając po tę książkę nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Po kilku stronach nie byłam do niej nastawiona optymistycznie, a to ze względu na to, ze wydawała mi się bardzo chaotyczna i już na samym początku zaczęłam się gubić w fabule.
Naszym bohaterem jest Kris Abe, który dołącza do załogi samolotu pasażerskiego, nie do końca mając pojęcie o pilotowaniu. Szybko okazuje się, że samolot został porwany, a sprawa toczy się o prawdziwe złoto. Pasażerowie wraz ze swoimi "przewodnikami", czyli ludźmi którzy to wszystko ukartowali, wyruszają w głąb dżungli w poszukiwaniu złota pozostawionego niegdyś przez Inków.
Historię Krisa poznajemy wraz z biegnącą fabułą i na początku trudno było mi nawet stwierdzić, dokąd zmierza ta opowieść. Niemalże przez połowę książki czytamy opis przygotowywania miejsca pod wykopaliska i prób dobrania się do wspomnianego złota. Z czasem poznajemy myśli Abe, jego historię i w końcu zaczyna się coś dziać.
Ta chaotyczność, o której wspomniałam, jest tutaj ujmującym czynnikiem, bo mam wrażenie, że gdyby ta historia byłaby przedstawiona w innej kolejności, dużo łatwiej byłoby czytelnikowi odnaleźć się w sytuacji. Niemniej jednak polubiłam Abe, który potrafił wszystko przemyśleć i rozegrać trudne sytuacje po mistrzowsku. Samo wyjaśnienie historii było zaskakujące, pokazuje to też jak przypadkowe znalezienie się w przysłowiowym nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, może wywołać lawinę zdarzeń.
Mimo wszystko książkę zaliczam na plus, wydaje mi się, że z tej historii mógłby powstać nawet całkiem przyjemny film! ;)
Komentarze
Prześlij komentarz