W życiu zdarza się tak, że aby odciąć się od przeszłości i zacząć na nowo cieszyć się z życia, trzeba po prostu uciec. Najlepiej jak najdalej, żeby okrutne wydarzenia nie miały szans nas dogonić.
Hannah to opowieść o dziewczynie, która szuka spokoju w Nowym Jorku, gdzie z dala od domu chce rozpocząć studia i odciąć się od wydarzeń, które spotkały ją w Polsce. Dziewczyna ma problem z nawiązywaniem nowych znajomości, ale jej współlokatorka Kate okazuje się tak przyjazną osobą, że szybko odnajdują wspólny język. Trudno jej jednak zrozumieć zachowanie brata Kate - Willa, który już od pierwszego spotkania okazuje jej niechęć i wyładowuje na niej swoje frustracje. Sprawdza się tutaj jednak znane powiedzenie i szybko okazuje się, że tę dwójkę niesamowicie do siebie ciągnie.
To była naprawdę przyjemna lektura. Bardzo polubiłam Hannah, która mimo ogromnej traumy, starała się na nowo zacząć żyć i korzystać z lat młodości. Nie było to dla niej łatwe, ale z pomocą życzliwych ludzi w okół siebie, zaczęła wychodzić na prostą. Książkę czyta się lekko, sposób w jaki została napisana sprawia, że niewiadomo kiedy dochodzi się do końca historii. I mimo, że zdarzały się momenty, w których nie działo się dużo, to jednak kiedy tylko odkładałam książkę, chciałam od razu do niej wracać.
I mimo przyjemności czytania, ta książka porusza ważne tematy, związane z traumą czy wpływem wydarzeń z dzieciństwa na późniejsze postępowanie. Pokazuje, jak trudno czasem wyrzucić demony, które w nas czyhają. Opowieść o ogromnym bólu, radzeniu sobie z nim, ale i o wielu radościach, które pomagają przetrwać najgorsze momenty.
Komentarze
Prześlij komentarz