"Wraz ze świadomością, że ma się na świecie kogoś, kto zrobiłby dla ciebie wszystko i dla kogo ty zrobiłabyś wszystko, pojawia się spokój ducha."
Bardzo długo zwlekałam z napisaniem tego postu, bo nie potrafiłam pozbierać myśli i ubrać w słowa tego, co chciałabym powiedzieć o tej książce. Prawdopodobnie nie będę w stanie wyrazić tego, tak jakbym chciała, bo nadal nie do końca wiem, co powiedzieć. Chodzi o to, że do tej pory mam totalnie mieszane uczucia co do tej książki. Pochłonęła mnie, bardzo mi się podobała, a koniec złamał mi serduszko, ale mimo wszystko odczuwam jakiś niedosyt, którego nie jestem w stanie wyjaśnić.
Fabuła pewnie już wielu z was jest znana - ta książka jest ostatnio wszędzie (ale to dobrze). Gdyby jednak ktoś nie zgłębiał tematu, to historia zespołu The Six oraz piosenkarki Daisy Jones, którzy łączą swoje siły, nagrywają płytę, zdobywają sławę i grają razem koncerty, a potem szybko się rozpadają. Brzmi właściwie całkiem banalnie, ale jeśli czytaliście Siedmiu Mężów Evelyn Hugo to pewnie zdajecie sobie sprawę, że autorka potrafi nawet z banalnego konspektu zrobić coś niesamowitego.
"Mówię, że kiedy się kogoś kocha, czasami trzeba poczuć ból, a dla niektórych naprawdę warto cierpieć."
Przede wszystkim forma; ta książka to jeden długi wywiad, z członkami zespołu, z rodziną, ze znajomymi. Sposób, w jaki autorka wykreowała te wszystkie barwne postaci, jest po prostu genialny. Każda, nawet epizodyczna postać, która pojawiała się dosłownie na chwilę była "jakaś". Nie spodziewałam się, że można w takiej formie przemycić tak dużo. Poza tym, było to napisane w taki sposób, że czułam się, jakbym czytała biografię, a nie obyczajówkę. Przez chwilę naprawdę zastanawiałam się czy to aby na pewno jest czysta fikcja!
Dzięki temu, że było to napisane w formie wywiadu, mogliśmy poznać różne głosy w jednej sprawie. To pokazało, jak różne spostrzeżenia mogą mieć bohaterowie na jedną sytuację, jak odmiennie potrafią ją opowiedzieć, stawiając w zupełnie innym świetle uczestników konkretnej sytuacji. Tak naprawdę sami musimy ocenić, kto mówi prawdę, kto trochę koloryzuje, jak naprawdę wyglądała konkretna sytuacja.
"Nieważna, kogo wybierasz w życiu, i tak zostaniesz zraniony. Taka jest natura związków. Nieważne, kogo kochasz, będziesz miał złamane serce."
To co mi się nie podobało, to sposób ujawnienia się autorki tego wywiadu. Rozumiem, że jest ona tutaj ważna, oczywiście rzuca to inne światło na tę historię, ale sposób w jaki ona się ujawnia jest dla mnie wymuszony. Można to było zrobić inaczej, tutaj wyglądało to tak, jakby po prostu kończyła się opowieść, więc w jakimkolwiek momencie autorka postanowiła się ujawnić, tłumacząc, że to ważne dla historii, że ona sama pamięta tę konkretną scenę.
Według mnie to naprawdę dobra książka. Genialni bohaterowie, świetna historia i forma, która przebija wszystko inne. Uzależnienia, miłość, która wybacza i wytrzymuje wszystko, zagubienie w świecie, próba odnalezienia własnego "ja", muzyka, dużo dobrej muzyki i pasji, i tak wiele wiele emocji w tej jednej historii. Faktycznie widzę tu trochę podobieństw do Siedmiu Mężów... ale to w niczym mi nie przeszkadza. Obie te książki są naprawdę dobre, więc jeśli jeszcze ich nie znacie, śmiało możecie po nie sięgać.
"Nie da się kontrolować drugiej osoby. Niezależnie od tego, jak bardzo się ją kocha. Miłość nie przywróci nikomu zdrowia, nienawiść nie przywróci zdrowia i nieważne, jak bardzo jesteś przekonana do swoich racji, nie uda ci się zmienić czyjegoś zdania."
Pisząc to chyba zrozumiałam, o jakim niedosycie pisałam na początku. Zanim zaczęłam czytać, swoje egzemplarze dostawały już niektóre osoby, które obserwuję na Instagramie i widziałam bardzo wiele wzruszeń, autentycznych łez, które były spowodowane wydarzeniami w książce. Chyba sama oczekiwałam czegoś, co tak mocno mnie poruszy. Faktycznie, tak jak wspominałam, wydarzenia w ostatnich rozdziałach złamały mi serduszko, ale nie były to tak silne emocje, jak oczekiwałam. Powtarzam to niemal w każdym poście, ale ciągle łapię się na tym, że oczekuję emocji tak silnych, jak widzę u innych, jednak mało jakie książki takie we mnie wywołują. To oczywiście nie świadczy, że książka jest zła. Absolutnie nie! Potrzebuję naprawdę mocnego "uderzenia" aby książka mnie wzruszyła, więc nie powinnam kierować się emocjami innych ludzi, bo potem jest właśnie tak, jak teraz - obiektywnie książka jest cudowna, a ja odczuwam jakiś dziwny niedosyt.
Komentarze
Prześlij komentarz