"Sama do tego dojdzie, prędzej czy później - jak bardzo bliska osoba potrafi się czasem zmienić, a my trzymamy się kurczowo naszego pierwszego wyobrażenia o niej. Jak osoba, która dawniej była dla ciebie idealna, może zostać uwięziona w ciele obcego człowieka."
Miałam ogromne oczekiwanie co do tej książki; na Instagramie było jej wszędzie pełno, a głosy zachwytu tylko podsycały moją chęć sięgnięcia po tę książkę. I niestety jak to często bywa w podobnych sytuacjach; zawiodłam się. Oczekiwałam książki pełnej wzruszeń, która mnie dotknie, niestety nic z tego się nie wydarzyło, a czytanie tej historii poważnie mnie zmęczyło.
Trudno w kilku zdaniach określić fabułę tej książki. Przeplatają się dwie historie; jedna osadzona w latach osiemdziesiątych, gdzie poznajemy grupkę przyjaciół, którzy zmagają się nie tylko z brakiem akceptacji społeczeństwa, ale również z panującym wirusem, który po kolei zabija każdego. Druga historia przenosi nas w 2015 rok, gdzie Fiona - siostra jednego z przyjaciół, rozpoczyna poszukiwania swojej córki, która całkowicie zerwała kontakt z matką. Dzięki temu możemy zobaczyć, jak potoczyły się losy tych, którzy w latach osiemdziesiątych zdołali przetrwać.
Zacznę od tego, że według mnie rozdziały osadzone w 2015 roku można było sobie spokojnie darować. Mnie przeważnie nudziły, wybijały z rytmu i zdecydowanie bardziej podobałaby mi się ta opowieść bez wspomnianej historii. Fakt, fajnie było zobaczyć kim stała się po latach Fiona czy Richard, jak tamte wydarzenia ich zmieniły, jakie zostawiły blizny i jak udało im się ułożyć życie, mimo to historia ta nie przypadła mi do gustu.
"(...) każdy dzień dostarczał mu dowodów na to, że życie jest krótkie, że nie ma sensu odkładać niczego na przyszłość kosztem chwili obecnej."
Jestem w stanie dostrzec piękno tej książki. Trudna miłość, przyjaźń, walka o akceptacje i przymus zmierzenia się ze śmiercią niemal wszystkich bliskich ci osób. Wiele trudnych wyborów i wewnętrzna walka bohatera ze swoimi myślami. Nadal jednak to nie było nic "WOW", nic specjalnego.
Nieśpiesznie płynąca akcja, czasami przydługie opisy, a nawet całkiem nudne rozdziały. Myślę, że spokojnie można było zrobić z tego o połowę krótszą powieść, a byłaby dużo ciekawsza i płynniejsza. Totalnie mi smutno, że dla mnie ta książka okazała się takim nietrafionym tytułem. Oczekiwałam czegoś, co zwali mnie z nóg, a dostałam książkę, która potrafiła być piękna, a jednocześnie tak nużąca, że musiałam przerywać jej czytanie inną książką.
Przeczytałam, a właściwie zmęczyłam tę książkę, odkładam ją na półkę i tyle po niej zostało. Nie wyryła mi się w sercu, nie mam kaca książkowego, nie myślę o tej historii na okrągło. Pozaznaczałam w niej mimo wszystko kilka urzekających cytatów, więc pewnie to będzie jedyny powód, dla którego do niej wrócę w przyszłości - aby przejrzeć te zaznaczone fragmenty. Jestem w stanie zrozumieć, dlaczego dla niektórych jest takim objawieniem, jednak książka zdecydowanie nie jest dla każdego.
Komentarze
Prześlij komentarz