Z pewną nostalgią patrze na pierwsze tomy cyklu o Joannie Chyłce. Fajnie było poznawać historię dwójki prawników, którzy wojowali na salach sądowych. Czasem aż trudno uwierzyć, ze aż tyle tomów tej serii zostało wydanych. Ale tak jak już kiedyś wspominałam, z Chyłką jest tak, ze teoretycznie już za dużo, ale w praktyce człowiek chce więcej i czeka na kolejne tomy. Chyłka po okresie rekonwalescencji wraca z pełną mocą na ławy sądowe. Przyjmuje sprawę, która w oczach niemalże wszystkich jest sprawą beznadziejną, ale Joanna widzi w niej swoją szansę. Dopóki nie zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a Artur Żelazny prosi dójkę prawników, żeby jak najszybciej porzucili swoją klientkę. Nie zdają sobie sprawy, że to dopiero początek kłopotów i nad kancelarią Żelazny&McVay zawisną czarne chmury. Dla mnie spotkania z Chyłką i Zordonem zawsze są świetne. Były części, które podobały mi się bardziej, niektóre trochę mniej, ale zawsze po lekturze jestem zadowolona i ciągle mi mało. To zdecydowa