„Klub Smutnych Duchów” to urocze powieści graficzne, które w swojej prostocie niosą z każdą opowieścią wiele dobrego. I mam poczucie, że każdy kolejny tom jest jeszcze lepszy – tom 4 naprawdę przypadł mi do gustu i aż żal, że przez tę historię tak szybko się biegnie, bo chciałoby się ją czytać i czytać...
Duszki naprawdę mocno mnie do siebie przekonują i – mimo ekspresowej formy poznawania historii – bardzo angażują w opowieść. Tym razem Duszki, na jednym ze spotkań Klubu, postanawiają dać możliwość innym Duchom poproszenia o pomoc. Do specjalnego pudełka mogą wrzucić kartę, na której opiszą swój problem lub prośbę, a SD, Skarpetka i Rue postarają się im pomóc. Do pudełka trafia anonimowy list, który sprawia, że Duszki nie do końca wiedzą, jak zareagować i w jaki sposób najdelikatniej rozwiązać problem. Ta zgrana trójka jednak zrobi wszystko, aby każdy w ich towarzystwie czuł się zrozumiany, potrzebny i zaopiekowany.
Bardzo podoba mi się ubieranie różnego rodzaju problemów w tego typu lekką, uroczą, rozczulająca formę. Nie są one tutaj bagatelizowane, ale też nie przytłaczają swoją wagą, a dają poczucie, że każda wielka sprawa może zostać rozwiązana w czasem naprawdę prosty sposób. Podoba mi się sama idea Klubu, to, w jaki sposób się wzajemnie wspierają i jak mocno walczą o to, aby każdy wśród nich czuł się dobrze i nie bał się prosić o pomoc.
Trudno nie zapałać sympatią do naszych dzielnych Duszków, trudno nie rozczulać się ich postępowaniami, ich wzajemną przyjaźnią. Myślę, że jest to naprawdę przyjemna forma, nie tylko dla młodszych, ale i dla starszych czytelników. Tak, jak wspomniałam, pomimo tego, że wystarczy dosłownie kilkadziesiąt minut do poznania całej historii, potrafi ona mocno zaangażować i pozostaje w głowie na długo. Zawsze na tych powieściach bawię się świetnie i zawsze z niemałym entuzjazmem wypatruję kolejnych tomów!
Książka przeczytana dzięki współpracy z Wydawnictwem W.A.B.
Komentarze
Prześlij komentarz